czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 21

Wchodząc do domu chłopak rzucił klucze na stolik przy drzwiach i od razu poszedł do gabinetu. Przez całą drogę ze studia się do mnie nie odzywał. Byłam zła na niego, bo nie powinien być na mnie wściekły. Chciałam tylko pomóc, chciałam, aby Luck wreszcie się od nas odczepił. Nie będę siedzieć bezczynie i czekać aż mu się humor poprawi, więc idę od razu do niego. Wchodzę bez pukania do pomieszczenia, w którym się on znajduje.
- Czy ty zawsze musisz uciekać od tych problemów ? Kiedy tylko coś się stanie chowasz się w tym cholernym pokoju - mówię bardzo głośno. Chłopak stał oparty o komodę i patrzył się przez okno na rozświetlone pięknie miasto - Chciałam tylko pomóc, ale jak zwykle ty musiałeś się wkurzyć,w ogóle skąd wiedziałeś, że się z nim spotkałam ? Zaistalowałeś jakieś cholerstwo w moim telefonie i kontrolujesz mnie ?!
- Co ty mówisz ?! Już nie mam co robić tylko cie śledzić - odwraca się w moja stronę - Zayn jechał i widział jak się z tym gnojkiem kłóciłaś. To co miałem tak siedzieć spokojnie ?! Wiesz jakie gówno chodziło mi po głowie ?! - wydarł się na mnie.
- Jestem dorosła i wiem co robię, więc nie musisz się tak o mnie bać ?! - podchodzę do niego, stanęłam z rękoma założonymi zaraz za biurkiem - Nie zabronisz mi się z nikim spotykać !
- Ale z nim i tak się więcej nie spotkasz do chuja pana ! Zrobił ci tyle krzywdy, a ty kurwa jeszcze biegniesz do niego !
- Poszłam z nim porozmawiać, nie chce patrzeć jak przychodzisz do domu we krwi ! Martwię się o ciebie, nie rozumiesz tego ?!
- A ja kurwa martwię się o ciebie, nie zniosę więcej myśli o tym co mógłby on ci zrobić ! - podchodzi nagle do mnie, łapie moją twarz w dłonie i łaczy nasze usta w namietynym pocałunku. Jestem zaskoczona jego gwałtownym zachowaniem, ale odwzajemniłam pocałunek. Opuściłam dłonie i złapałam go w pasie. Ten nagle złapał mnie w biodrach i posadził mnie na biurko. Nasz pocałunek stał się bardziej nachalny. Nasze języki pięsiły się nawzajem sprawiając tym przyjemność. Harry niesamowicie całuje. Sam jego pocałunek sprawia, że jestem mokra. Chłopak łapie za końce mojej koszulki i ciągnie do góry zdejmując ją ze mnie. Jego dłonie od razu powędrowały na miseczki od mojego stanika. Cicho westchnęłam mu prosto do ust. Po moim ciele przechodzą ciarki. Dłonie chłopaka przeszły na moje spodnie, rozpiał guzik od nich i podnosząc mie delikatnie zdjął je ze mnie. Nasze usta nie odrywały się od siebie, a języki wirowały w tańcu pełnym namiętności. Jego usta przeszły na moją szuję, odchyliłam lekko głowę, aby miał lepszy dostęp do mojej skóry i schodziły coraz niżej. Rozpiał mój biustonosz i powoli zsunął go z moich ramion. Jego dłonie powędrowały na spuchnięte już piersi. Zaczał składać pocałunki na nich, co sprawiło, że nów na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Cicho jęknęłam, a dłonie wplotłam w jego włosy. Po chwili się oderwał, odsunął się i spojrzał na mnie.
- Wyglądasz tak seksownie.. - mówi i zdejmuje z siebie swoją koszulkę, a potem spodnie wraz z bokserkami zsuwa z swoich bioder. Harry wyciągnął z szuflady prezerwatywę, rozerwał folie zębami i nasunął na swoją męskość zabezpieczenie. Podszedł bliżej zdjął ze mnie majtki i od razu wszedł we mnie, a z moich ust wydobył się cichy jęk, odchyliłam głowę, ale zaraz znów połączyliśmy nasze usta. Loczek robi długie i spokojne ruchy doprowadzająć mnie tym do szału. Po chwili zaczął przyspieszać, moje dłonie powędrowały na jego umięśnione ramiona mocno się trzymając niego. Harry próbował przez pocałunki uciszyć moje jęki. Chłopak obiał mnie dłońmi, abym nie upadła na jego biurko, trzymał mnie mocno i kochał się ze mną. Chwile potem zaczął zataczać we mnie kółeczka.
- Jesteś taka ciasna - mówił mi prosto do ust. Jego sporśnie słówka, które szeptał mi sprawiały, że byłam coraz bliżej spełnienia. Jego ruchy były szybkie i to była tylko kwestia czasu a oboje doszliśmy. Opadłam zdyszana na klatkę piersiową chłopaka. Normowałam swój oddech. Harry powoli wyszedł ze mnie, zdjął prezerwatywę i wywalił ją związując jej koniec. Wrócił do mnie, ale przed tym nasunął z powrotem na siebie swoje spodnie z bokserkami. Wziął mnie na ręce i zaniósł do sypialni. Położył mnie do łóżka, wziął swoją koszulkę i nałożył ją na mnie.
- Śpij - szepnął i pocałował mnie w czoło. Ułożyłam się wygodnie i wtuliłam w poduszkę, która pachniała całym Harry'm.
- Gdzie idziesz ? - pytam cicho i próbuje złapać go za rękę. Udaje mi się to.
- Po ubrania z gabinetu, zaraz wrócę śpij - puszczam go i odwracam się. Próbuje zasnąć. Po chwili słyszę śmier i zaraz czuje ręce Harry'ego oplecione wokół mnie i jego całe ciało, które się we mnie wtula. Uśmiecham się i pomału zasypiam.
 Kiedy budzę się wyciągam swoje ciało i odwracam się szukając mojego loczka, lecz go nie ma. Wstaje powoli i rozsuwam żaluzje w sypialni uwalniajać do pokoju promienie słoneczne. Poprawiłam łóżko i ułożyłam na nim poduszki ozdobne. Poszłam do garderoby po majtki i jakieś spodenki. Ubrałam je i wyszłam z pokoju. Myślałam, że Harry siedzi w salonie, ale przechodzą jego gabinetu usłyszałam jego głos, więc nie pukając weszłam do środka. Chłopak siedział i rozmawiał przez telefon. Kiedy podniósł głowę i mnie zobaczył stałam już obok biurka. Usiadałam na jego kolana.
- Tak, pojawię się jutro. Wezmę Cailin i pójdziemy - oznajmia chłopak i się rozłącza - Część - wita się ze mną czułym pocałunkiem i obejmuje mnie - Dobrze ci się spało ?
- Mhymm.. - uśmiecham się łagodnie i paluszkiem jeżdżę po jego ramieniu - Kto dzwonił ?
- Paul - przyglądał mi się.
- Co chciał ?
- Powiedział, że mamy przyjść na jakiś tam bankiet. - mówi i wbija się w moją szyję.
- Jaki bankiet ?
- Nie wiem, ale wszyscy tam będą, chłopaki też. - mówi między pocałunkami.
- Och, będę musiała zadzwonić do Lou, aby przyjechała.
- I tak musi przyjechać, będzie nas wszystkich szykować. Mam coś jeszcze dla ciebie.
- Co to takiego ? - odsuwam się od niego i spoglądam. Chłopak podaje mi szarą dużą kopertę i jedną małą białą - To do mnie ? - chłopak kiwa głową. Rozrywam najpierw biała kopertę. Jest tam zaproszenie na uroczystość oświadczyn Gemmy, siostry Harry'ego. Uśmiecham się promiennie i pokazuje to też chłopakowi.
- Ładne.. - uśmiecham się delikatnie. Chłopak czyta, kiwa głową przytakując mi i kładzie zaproszenie na biurko.
- Masz jeszcze jedną. - sięgam po szarą kopertę i wyciągam jakiś list. Jest to wezwanie na rozprawę rozwodową w sądzie.
- Nie dostałeś przypadkiem tego samego ? - spoglądam na chłopaka. Jest mi przykro.
- A co tam jest ?
- Jest to wezwanie na rozprawę rozwodową, naszą. - mówię cicho przełykając gulę w gardle.Nie chce tego rozwodu. Tak bardzo już przyzwyczaiłam się do bycia żoną Harry'ego. Tak bardzo uwielbiam budzić się i spędzać każdy dzień u jego boku. Loczek spogląda na mnie i zaczesuje włosy do tyłu.
- Chyba chciałaś tego rozwodu..- patrzy na mnie niepewnie.
- Tak chciałam...- mówię smutna i wstaję z jego kolan. Biorę ten cholerny list, który zespół mi już humor i wychodzę z pokoju kierując się w stronę łazienki. Słyszę jak chłopak mnie woła, ale nie mam nic mu do powiedzenia. Nie powiem mu przecież, że zakochałam się w nim i chce spędzić z nim reszty życia. Przecież mnie wyśmieje. Tak bardzo nalegałam na ten rozwód na początku to teraz go będę miała. Wszystko to moja wina.
- Cailin otwórz - mówi chłopak pukając do drzwi od łazienki, ale nie odzywam się tylko zaczynam płakać - Cailin słyszysz, otwórz - wycieram łzy i moczę twarz w wodzie, aby nie było widać, że płakałam i otwieram mu drzwi.
- Tak ?- pytam.
- Płaczesz ?
- Nie.
- Ale wyszłaś taka zła, przecież chciałaś tego rozwodu, tak ? - ma wbity wzrok w moje oczy.
- Tak - kiwam głową.
- To czemu masz taki humor ?
- Dostałam okres, okej ? - patrze na niego i podnoszę na niego wzrok. Musiaął go okłamać, nie powiem mu przecież, że nie wyobrażam sobie tego rozwodu, bo go kocham i nie chce się z nim rozstawać.
- Och okej. - chłopak przygląda się mi przez chwile i odchodzi z powrotem do gabinetu.  Biorę prysznic i wracam do garderoby,gdzie przebieram się w dresy. Kładę się potem od razu do łóżka zalewając je łzami.
Nie chcę, aby ktokolwiek usłyszał mnie. Jestem załamana, czemu akurat teraz. Nie chce opuszczać go...Jest dla mnie teraz wszystkim. Kocham go i nie chce go opuszczać...Kocham go ? Nie...chociaż...To wszystko stało się takie trudne. Zakochałam się, ale zapewne bez wzajemności. Nie powiem tego jemu, nie będę mu jeszcze bardziej mieszać w życiu. Nagle słyszę jak drzwi się otwierają. Odwracam głowę delikatnie. Chłopak usiadł na skraju łóżka obok mnie i pogłaskał mnie po plecach.
- Przyniosłem ci tabletkę przeciw bólową i sok. Napij się, będzie ci lepiej - mówi i podaje mi, ale ja kiwam głową. Nie boli mnie brzuch, lecz boli mnie serce a na to lekarstwa nie ma. Westchnął - Okej, umówiłem się z moim znajomym Jeff'em. Może masz ochotę pójść z nami ? - dalej głaszcze mnie. W sumie nie mam ochoty na leżenie tutaj samej.
- A pójdziemy na lody ? - spoglądam na niego. Chłopak delikatnie się uśmiecha.
- Jasne. To leć się ubierać - wstał z łóżka i wyszedł z pomieszczenia. Zerwałam się szybko i pobiegłam do garderoby, przebrałam się i zaraz poszłam do Harry'ego, który siedział salonie i czekał na mnie.
- Gotowa - oznajmiłam, wzięłam torebkę i nałożyłam okulary przeciw słoneczne. Uśmiechnął się i wstał, podszedł do mnie i ucałował w skroń. Wyszliśmy z domu i zjechaliśmy windą do garażu. Wsiedliśmy do Range Rover'a i pojechaliśmy. Były straszne korki, więc trochę staliśmy. Nie odzywałam się do niego, nie wiedziałam po prostu co mu powiedzieć.
- Lepiej się już czujesz ? - pyta i kładzie dłoń na moim udzie, ale ja zdejmuje je. Muszę się od niego trochę odsunąć, bo tylko w tedy uda mi się normalnie funkcjionować bez niego, nie będę miała problemu z odejściem o niego.
- Tak, jest już okej - odwracam głowę w stronę okna.

Harry
Spoglądam na nią co chwile,  nie wiem co się dzieje, jeszcze nie musiałem styczności z kobietą w trakcie jej okresu. No nie mówię o mamie i siostrze, ale ja to nie najczęściej bywałem w domu. Cailin się dziwnie zachowuje, odsuwa się cały czas ode mnie. Słyszałem, że kiedy ma się okres to humor nie jest za ciekawy i lepiej nie denerwować wtedy kobiet. Zaraz znajduję się na parkingu prywatnym, gdzie stoi również samochód mojego przyjaciela. Wysiadam i czekam na Cailin. Łapię ją za dłoń i idę w stronę miejsca gdzie jest mój przyjaciel. Jeff siedzi w Starbucks'ie. Wchodzimy do środka i kiedy go widzę na moją twarz ciśnie się uśmiech. Dawno go nie widziałem. Podchodzimy do stolika, przy którym siedzi i witam się z nim uściskiem.
- Cześć - mówi radośnie.
- Siema - przytulamy się jak bracia do siebie - No to jest moja żona Cailin - przestawiam dziewczynę. Wyciąga ona rękę do niego i się uśmiecha.
- Tak słyszałem trochę o was - zaśmiał się, a ja uderzyłem z ramienia.
- To co może coś zamówimy i usiądziemy ?
- Jasne - podszedłem do kasy i zamówiłem trzy mrożone kawy, spojrzałem się na Cailin.
- Jakie chcesz lody ? - pogłaskałem ją delikatnie po policzku i uśmiechnąłem się.
- Czekoladowe - oznajmiła i odwróciła twarz ode mnie. Westchnąłem cicho i zamówiłem jej największy puchar lodowy jaki mógł tam być. Zapłaciłem i wziąłem zamówienie. Wyszliśmy na zewnątrz i usiedliśmy pod parasolem. Kiedy podałem Cailin puchar lodowy i kawę mrożoną, od razu się uśmiechnęła promiennie. Był to miły widok dla moich oczy, ponieważ od momentu kiedy otworzyła szarą koperte nie uśmiechnęła się. Rozmawiałem z chłopakiem na temat imprez, które mają się odbyć oraz na temat jutrzejszego bankietu, na którym Jeff też będzie. Spoglądałem co jakiś czas na Cailin, która w ogóle się nie odzywała, dłubała w pucharku lodowym i tylko tym się zajmowała, a kiedy zjadła wstała.
- Idę do toalety, zaraz wracam - oznajmiła i odeszła.
- Stary pokłóciliście się ?
- Nie - spoglądam na niego i biorę łyka kawy.
- To co jest ? Czemu w ogóle się nie odzywa ? - pyta Jeff.
- Stary okres - poprawiam włosy do tyłu.
- Uuu... wszystko jasne..- zaśmiał się delikatnie. Kiedy Cailin przyszła postanowiliśmy się przejść, z resztą nie mogliśmy zbyt długo siedzieć, bo jutro musimy wcześnie wstać, ponieważ Lou przyjdzie i od samego rana będzie szykować nas wszystkich na jutrzejszy bankiet.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz