piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział 5

Wylądowaliśmy. Lot był długi, ale przyjemny. Wysiadłyśmy z samolotu i od razu uderzył we mnie ciepły wiatr San Francisco. To będą nasze najlepsze wakacje. Poszłyśmy po nasze bagaże, a potem pojechałyśmy taksówka do hotelu, który znajdował się jakieś 100 metrów od plaży. Zapłaciłyśmy za przejazd i weszłyśmy zakwaterować się w hotelu. Każda z nas dostała kluczyk do swojego pokoju, które łączyły ogromny balkon, a może raczej taras. Wjechałyśmy na 17 piętro, a potem każda z nas poszła do siebie. Mój pokój był dość duży, miał duże łóżko, szafa, wiszący na ścianie telewizor, a pod nim toaletka i jedna łazienka. Położyłam walizkę obok łóżka. Wyszłam na balkon. Widok plaży z niego był niesamowity, mogłabym patrzeć na to cały czas. Nagle zadzwonił telefon, był to Luck.
- Hej - odebrałam telefon.
- Cześć kochanie, jak minął lot ?
- Dobrze, trochę długi, ale był wart. Widok z mojego balkonu jest cudowny.
- Zapewne tak, jakie plany na dziś ?
- Chyba pójdziemy zwiedzić miasto, a wieczorem do klubu. Chcemy wszystko zobaczyć, bo nie będziemy to długo. Jutro pewnie plaża, a następnego dnia jedziemy do Los Angeles -strasznie się cieszyłam, że zgodziłam się na ten wyjazd. Zapowiadają się super wakacje.
- Proszę uważaj tam na siebie.
- Jasne, przecież jesteśmy tu we trzy, nic nam się nie stanie. A ty co robisz ? Co masz w planach ?
- No wiesz teraz to chyba pójdę spać, bo u nas jest noc, Cail.
- No tak , strefy czasowe, zapomniałam. A masz jakieś plany na jutro ?
- Chyba pojadę z chłopakami na plaże trochę poserfować.
- To fajnie- uśmiechnęłam się, uwielbiałam patrzeć na niego, kiedy łapał fale, tęsknie za nim - Idź spać Luck, jesteś pewnie zmęczony.
- Trochę, wiesz brakuje mi ciebie, nie mam się do kogo przytulić - zaśmiałam się cicho.
- To przytul się do mojej poduszki - usłyszałam pukanie do drzwi. Dziewczyny dobijają się do mojego pokoju. Dlaczego nie wyszły na balkon, za pewne słyszały jak rozmawiam..- Luck muszę już kończyć, dziewczyny dobiją się do mnie, śpij dobrze, dobranoc skarbie.
- Dzięki, to do usłyszenia, miłej zabawy - rozłączyłam się i poszłam otworzyć drzwi.
- Co się stało ?
- Nic, szykuj się, idziemy na miasto. - powiedziała uradowana Madison.
- Okej, to tylko się przebiorę i idziemy - wpuściłam je do środka i zaczęłam szukać jakiś ubrań. Poszłam się odświeżyć i kiedy się już wyszykowałam, wyszłam. Wyszłyśmy i poszłyśmy zwiedzać miasto z mapą. Było ono niesamowite, cały czas robiłam zdjęcia. Budynki nowoczesne, drapacze chmur, ale jednak największe wrażenie zrobił na mnie Golden Gate Bridge. Czytałam o nim kiedyś.Ubrałam się, pofalowałam delikatnie włosy i zrobiłam mocniejszy makijaż,kiedy wyszłam do dziewczyn, zrobiły wielkie oczy, jeszcze nie widziały mnie w takim wydaniu.
Zawszę wydawał mi się krótki, ale w rzeczywistości było inaczej, jest ogromny. Przeszyłyśmy całe miasto, hacząc oczywiście kilka sklepów. Miałyśmy na początku trochę problem z mapą, ale ludzie tu są na prawdę mili i pomogli nam. Zjadłyśmy na mieście i około godziny 20:00 wróciłyśmy do hotelu. Zaczęłyśmy się szykować do klubu.
- Wow.. Cail, wyglądasz ekstra - zaśmiałam się kiedy zobaczyłam ich reakcje.
- No, no Luck cię widział w takim wydaniu ? - spytała Nicole
- Przestań, po prostu dawno nie miałam tego na sobie, ale skończmy już temat mojego wyglądu i chodźmy na imprezę. Zamówiłyśmy taksówkę i pojechałyśmy do najbardziej znanego klubu w mieście. Kiedy podeszłyśmy pod niego przeraziłyśmy się. Kolejka była ogromna. Ludzie pchali się.
- Może jednak zrezygnujemy z niego ? - spojrzałam na dziewczyny.
- No co ty ? Zwariowałaś ? Musimy się tam dostać - oznajmiła Madison. Złapała nas za ręce i poprowadziła na sam początek kolejki.
- Co ty robisz ? - spytała Nicole. Blondynka uśmiechnęła się i poszła do ochroniarza. Spojrzałyśmy się z Nicole na siebie i zastanawiałyśmy się co ona kombinuje. Po chwili pomachała do nas ręką, abyśmy podeszły do. Tak więc też zrobiłyśmy. Ochroniarz uśmiechnął się do nas i wpuścił nas do klubu, omijając całą kolejkę.
- Jak ty to zrobiłaś ? - spytała zszokowana Nicole.
- Ma się to coś - zaśmiała się, a chwile potem my dołączyliśmy się do niej - Dobra,chodźmy się bawić. To najpierw do baru - podeszłyśmy do baru, zamówiłyśmy sobie po drinku i usiadłyśmy w jakieś loży. Po kolejnych dwóch drinkach ruszyłyśmy na parkiet. Tańczyłyśmy we trójkę, poruszałyśmy się w rytm muzyki. Co jakiś czas podchodził do nas jakiś mężczyzna, ale my nie przyszłyśmy tutaj zabawiać się z chłopcami. Chciałyśmy same spędzić ten dzień. Nasze ciała wirowały po parkiecie. Kiedy zmęczyłyśmy się trochę, poszyłyśmy do baru po kolejne drinki. Tam stojąc spotkałam swoją kuzynkę.
- Cailin ? Co ty tutaj robisz ? - spytała mnie kuzynka, dawno się nie widziałyśmy, ponieważ ona przeprowadziła się do Irlandii ze swoim narzeczonym.
- Sam ? - kiedy ją zobaczyłam od razu ją przytuliłam - Przyjechałam na wakacje z przyjaciółkami, a ty ? Gdzie jest Max ? - spojrzałam na nią - Zapomniałabym, To jest Madison i Nicole, moje przyjaciółki, a to jest Sammatha, maja kuzynka. - poszłyśmy do loży i zaczęłyśmy rozmawiać pijąc przy tym drinka. Dowiedziałam się, że Max wyjechał w krótką trasę z jakimś zespołem. Jest on chłopakiem od nagłośnienia, dlatego też często nie ma go w domu - Przyjechałaś tu sama ?
- Nie, z koleżanką, ale została w hotelu, bo źle się poczuła. A nie chciałam zmarnować takiego wieczoru - no i nie zmarnowała. Bawiłyśmy się we czwórkę rewelacyjnie. A potem wszystkie wróciliśmy do naszego hotelu i poszłyśmy spać do pokoju Nicole. Rozebrałyśmy się i we czwórkę usnęłyśmy na jednym łóżku.
  Rano obudziłam się w dobrym humorze, dziewczyny już nie spały, rozmawiały o czymś.
- O obudziła się śpiąca królewna - spojrzałam na Madison.
- Jak się czujesz ? - spytała Sam.
- Dobrze, a wy ?
- Mnie boli głowa.
- Mnie też - powiedziała Nicole.
- Ja się dobrze czuje, ale muszę już iść, bo moja przyjaciółka może się o mnie martwić .
- Poczekaj Sam, zrobimy sobie tylko zdjęcie. - zrobiłam zdjęcie i wstawiłam na Instagrama z podpisem :
" Good Morning " .

Pożegnałyśmy się z Sam i obiecałyśmy sobie, że jeszcze na pewno się zobaczymy przed jej ślubem. Opadłam na łóżko obok dziewczyn. I przeglądałam profil na Instagramie Luck'a. Chciałam zobaczyć czy coś dodał, ale nie dodał nic.
- Dobra wstawajcie idziemy na plaże - powiedziała Miadi i zerwała się z łóżka - No wstawajcie.. - przetarłam oczy, spojrzałam się na zegarek. W sumie miała racje, nie możemy marnować dnia. Wstałam wzięłam swoje rzeczy i poszłam do pokoju, umyłam się i przebrałam. Spakowałam potrzebne rzeczy i zapukałam do pokoi dziewczyn, wyszły zaraz ubrane. Wyszłyśmy z hotelu. Idąc na plażę kupiłyśmy sobie jedzenie i picie. Rozłożyłyśmy się tak bliżej morza, oddalone od tłumów. Zdjęłam sukienkę i japonki i położyłam się na rozłożonym ręczniku i nałożyłam okulary przeciwsłoneczne. Słońce grzało moje ciało i sprawiało, że było mi jeszcze bardziej cieplej. Uwielbiam leżeć na plaży i wygrzewać swoje ciałko. Nasmarowałam się tylko trochę olejkiem przyspieszającym opaleniznę i znów się położyłam. Około godziny 17:00 zaczęłyśmy się zbierać. Postanowiłyśmy zrobić sobie babski wieczorek w hotelowym pokoju przy jakieś komedii romantycznej z popcornem. Kiedy wróciłyśmy, przebrałyśmy się w piżamki i poszłyśmy tym razem do mojego pokoju, zamówiłyśmy sobie obiad, popcorn i czekoladowe lody oraz różne drinki i włączyłam film, który znalazłam w pokoju. Rozłożyłyśmy się na moim łóżku i zajadając oglądałyśmy film. Śmiałyśmy się strasznie, rzeczywiście była to komedia. Kiedy film się skończył zaczęłyśmy rozmawiać. Przegadałyśmy tak do godziny 2:30. Chciałyśmy jeszcze dłużej posiedzieć, ale niestety rano musimy się spakować, bo około godziny 13:00 miałyśmy samolot do Los Angeles. Zgasiłam światło i położyłam się do łóżka. Przed snem napisałam sms'a do Luck'a. :
Chciałam ci napisać dobranoc, ale wiem, że za pewne jesteś gdzieś i jest u ciebie dzień. Więc po prostu napisze ci, że cię kocham i życzę ci miłego dnia

Odłożyłam telefon i wtuliłam się w poduszkę usypiając. Obudził mnie budzik, który sobie wczoraj nastawiłam. Wstałam dość nie chętnie, ale kiedy pomyślałam, że będę niedługo w Los Angeles od razu się rozchmurzyłam. Zaczęłam się pomału pakować. Potem wzięłam długą kąpiel i ubrałam się. Posprzątałam jeszcze trochę w pokoju po wczorajszym. Zanim się obejrzałam była już godzina 11:30, miałyśmy jeszcze trochę czasu, ale i tak o 12:20 powinnyśmy już być na lotnisku. Wzięłam swoją walizkę i poszłam zapukać do pokoi dziewczyn. Były już gotowe i czekały tylko na mnie, aż w końcu do nich przyjdę. Zjechałyśmy razem do na dół,do recepcji. Oddałyśmy klucze od pokoju i wzięłyśmy taksówkę, która stała na postoju taksówek pod hotelem. Jadą na lotnisko i ostatni raz oglądają miasto.
- Musimy tu jeszcze kiedyś przyjechać - oznajmia Madison, a ja jej przytaknęłam, nie odwracając wzroku od widoku za oknem.
-Tak, na pewno tu kiedyś wrócimy, ale następnym razem na trochę dłużej - dodała Nicole. Podjechałyśmy na lotnisko, wzięłyśmy walizki, potem oddałyśmy je do samolotu i potem poszłyśmy do odprawy. Zostało nam jeszcze trochę czasu do odlotu, więc przeszyłyśmy się jeszcze po sklepach i kupiłyśmy jakiś tam pamiątki.
 Niedługo potem usłyszałyśmy, że musimy już wsiadać do samolotu. Poszłyśmy i zajęłyśmy swoje miejsca i chwile potem wystartowałyśmy...


**********************
Wiem wiem, że nie możecie się już doczekać kiedy Harry się pojawi. Obiecuje wam, że to już nie długo. Mam nadzieje, że nie będziecie żałować tego czekania...Mam nadzieję, że podoba wam się blog i ten rozdział. Miłego czytania ! <3

piątek, 23 stycznia 2015

Rozdział 4

 Uśmiechnęłam się na tego SMS'a. Mimo, że jestem na niego zła i tak go kocham. Jest wspaniałym chłopakiem, chociaż czasem trochę przegina. Odpisuje mu : Dziękuje, ja ciebie też kocham..
Około godziny 12:00 jestem już w moim rodzinnymi mieście. Wysiadam z pociągu i widzę moich rodziców. Uśmiecham się na ich widok i szybko do nich idę.
- Mamo ! - kiedy jestem już obok niej mocno ją przytulam.
- Tato ! - a potem tatę.
- Chodź jedziemy do domu, przygotowałam obiad i nawet zrobiłam twoje ulubione ciasto - uśmiecha się mama i obejmuje mnie ramieniem. Idziemy na parking, gdzie jest rodziców samochód. Wsiadamy i jedziemy do domu. Po około 20 minutach jesteśmy w domu. Rozglądam się i wącham zapach, który się roznosi po domu. Tak bardzo tęskniłam za tym miejscem. Tyle wspomnień przywołuje się.
- Ach nie ma to jak w domu - mówię i zdejmuje buty. Idę za mamą do salonu i siadamy we trójkę.
- Pójdę tylko wstawię ziemniaki i zrobię nam herbatę - poszłam mama, a ja się rozglądam.
- Nic tu nie zmieniliście- spoglądam na tatę.
- Nie, po co mieliśmy to robić ? Doszło tylko kilka twoich zdjęć. Nawet jedno jest z Luck'em - uśmiecham się delikatnie, może trochę sztucznie, ale mam nadzieje, że się nie zorientuje. Wstaje i podchodzę do komody, gdzie stoją zdjęcia i je oglądam. Za chwile przychodzi mama i stawia na ławie trzy herbaty. Siadam na przeciwko rodziców na drugiej kanapie i biorę swój kubek.
- No córeczko opowiadaj, co tam u ciebie ? - pyta mama.
- Skończyłam szkołę z wyróżnieniem, ale to już wiecie - zaśmiałam się delikatnie i wzięłam łyka gorącego napoju.
- Jesteśmy bardzo z ciebie dumni, nawet nie wiesz jak bardzo - mówi tata.
- Dziękuję - uśmiechnęłam się promiennie.
- A jak tam u ciebie i u Luck'a ? Czemu nie przyjechał ?
- Wszystko dobrze mamo, musiał coś ważnego załatwić dziś - uśmiechnęłam się łagodnie. Nagle zapiszczało, że ziemniaki się już ugotowały.
- Idźcie umyć ręce i chodźcie już jeść - mówi moja mama, a ja z tatą spoglądam się na siebie.
- No to co tak jak za dawnych lat ? Kto pierwszy ? - spogląda na mnie.
- Okej - szybko wstaje i biegnę do łazienki a mój tata za mną. Jesteśmy w niej praktycznie równocześni. Zaczęliśmy się śmiać i razem myć ręce przy okazji chlapiąc się wodą. Poszliśmy do jadalni i zaczęliśmy jeść przepyszny obiad mojej mamy, a potem deser czyli sernik na ciepło z lodami.
   Po przepysznym obiedzie rozłożyliśmy się w salonie i zaczęliśmy oglądać jakiś film. Właśnie tak spędzaliśmy każdą niedziel, ale dziś jest sobota.Wieczorem często chodziliśmy na jakiś spacer i dziś mam nadzieje, że też pójdziemy. Film się skończył o godzinie 17:00, ale zbytnio nie chciało nam się ruszyć, więc obejrzeliśmy jeszcze jeden. W trakcie seansu, zadzwonił mi telefon. Był to Luck. Rodzice spojrzeli się na mnie i a ja im pokazałam, że zaraz wrócę. Poszłam do góry do swojego dawnego pokoju.
- Halo ? - odbieram telefon.
- Cześć, jak tam ?
- Dobrze.
- Wszystko jest w porządku ?
- Tak - usiadłam na swoim wygodnym łóżku.
- To dobrze, a jak podróż ?
- Nudna - zaśmialiśmy się równocześnie.
- Zostajesz u rodziców na noc ?
- Tak, a co ?
- Nie nic, tak się pytam.
- Aha...
- To może przyjadę po ciebie jutro ? - spojrzałam się na ramkę z naszym zdjęciem, które stoi na mojej nocnej szafce.
- Nie wrócę sama, ale jeśli to nie jest dla ciebie problem to możesz po mnie przyjechać na peron. Nie chce płacić tyle za taksówkę.
- Jasne, to co do jutra - czuje, że humor już mu się poprawił.
- Tak do jutra. Pa -rozłączyłam się i zeszłam z powrotem do rodziców. Usiadłam na swoim miejscu i kontynuowałam oglądanie. Kiedy Film się skończył, tak jak mówiłam wcześniej, poszliśmy na spacer. Przeszliśmy nasze okolice i miejsca w których kiedyś się bawiła. Powspominaliśmy razem dawne czasy, pośmialiśmy się i wróciliśmy do domu. Poszłam w tedy od razu się wykąpać, a potem poszłam spać do swojego pokoju.
 Rano kiedy się obudziłam, wyszłam z pokoju i poczułam zapach świeżej kawy i omletów. Podążyłam za tym zapachem i poszłam do kuchni, gdzie siedział przy stole mój tata i pił kawę, a mama stała i rozbiła nam omlety z powidłami z porzeczek.
- Dzień dobry córeczko - odwróciła się mama i spojrzała na mnie z uśmiechem.
- Cześć - uśmiechnęłam sie i usiadłam obok taty.
- Jak się stało ? - spytał.
- Bardzo dobrze, to miejsce na mnie dobrze wpływa - zaśmiałam się, a mama mi i tacie podała talerze z jedzeniem. Zaczęłam jeść i rozkoszowałam się smakiem. Moja mama usiadłam obok mnie i przyglądała mi się.
- Jesteś jakaś wychudzona, odchudzasz się ? - pyta.
- Nie, ale ostatnio miałam ciężkie dni.
- Co się stało ?
- Nie ważne, to już za mną. A bym zapomniała miałam wam powiedzieć, że jutro wyjeżdżam.
- A tak do Stanów tak ?
- Tak - uśmiechnęłam się.
- Tata coś dla ciebie przygotował - mama spojrzała się na tatę, a on wstał i podszedł do szafki, wyciągnął coś z niej i podał mi.
- Proszę - mówi i siada z uśmiechem na swoje miejsce.
- Co to ? - spojrzałam się na nich,a potem na kopertę.
- Otwórz - powiedziała mama. Tak wiec otworzyłam białe opakowanie. Wyciągnęłam ze środka kartkę z potwierdzeniem przelania 100 tysięcy na moja konto.
- Wy chyba żartujecie ?
- Nie, należy ci się.
- Ale ja tego nie przyjmę. To jest za dużo.
- Córeczko, zaczynasz dorosłe życie, a to jest na start taki mały.
- Boże, dziękuje wam - uśmiecham się do nich i mocno ich przytulam. - Pójdę się szybko przebrać. Poszłam do góry, poszłam pod prysznic i wyszykowałam się. Zeszłam do rodziców i posiedzieliśmy sobie razem i spędziliśmy wspaniały czas. Uwielbiam spędzać czas z moimi rodzicami. Uwielbiam przyjeżdżać tu i czuć się znów małą dziewczynką.  Około godziny 16:00 miałam pociąg. Musiałam już wracać, bo muszę się jeszcze spakować, bo jutro o godzinie 5:00 mamy samolot. Pożegnałam się z rodzicami na peronie i wsiadłam do pociągu. Przez dłuższą chwile im machałam na pożegnanie do momentu kiedy już straciłam ich z oczu. Włożyłam słuchawki i puściłam sobie swoją ulubioną playliste jak zawsze. W Londynie byłam około godziny 18:15, kiedy wysiadłam Luck już stał zaraz przy wyjściu z pociągu. Kiedy wychodziłam wziął mnie w objęcia. Mocno mnie do siebie przytulił, a potem pocałował.
- Stęskniłem się - uśmiechnął się delikatnie.
- To były tylko dwa dni.
- Wiem, przepraszam cie za moje zachowanie. Nie powinienem.
- Oj dobra wybaczam ci - uśmiecham się delikatnie - Chodźmy, bo muszę się spakować na jutro - pojechaliśmy do domu Luck zrobił przepyszną kolacje i do tego pomógł mi się spakować, do niektórych rzeczy miał zastrzeżenia, bo uważał że nie powinnam takich rzeczy nosić, kiedy go w pobliżu nie ma.Są za bardzo wyzywające, ale to już jego problem nie mój i tak je biorę. Spędziliśmy razem wspaniały wieczór. Pogadaliśmy sobie na spokojnie i wszystko wyjaśniliśmy. Wzięłam kąpiel i przebrana w piżamę znów przeniosłam całą swoją pościel do jego sypialni. Kiedy wyszedł z łazienki w samych spodniach dresowych uśmiechnął się.
- Śpisz dziś ze mną ? - zapytał uradowany.
- Tak, ale musisz być grzeczny - zaśmialiśmy się. Zgasił światło i położyliśmy się do łóżka. Nastawiłam budzik na 3:40 i przytuleni do siebie zasnęliśmy przytuleni do siebie.
  Obudził mnie budzik, wstałam i poszłam wziąć prysznic, a potem  ubrałam się, uczesałam w kitkę i umalowałam. Poszłam obudzić Luck'a, aby się szykował. Zjadłam trochę wczesne śniadanie. Luck zniósł moje walizki, wsadził je do bagażnika samochodu, wzięłam torebkę i wsiadłam do samochodu. Jadąc na lotnisko napisałam do dziewczyn SMS'a, że już jadę. Na lotnisku byłam o 4:40, dziewczyny oddały już swoje walizki i siedziały na krześle czekając na mnie. Przywitałam się z nimi i poszłam z Luck'em odnieść moje walizki. Siedzieliśmy sobie we czwórkę i rozmawialiśmy czekając na samolot. Nagle z głośników usłyszeliśmy, że musimy już iść. Wstaliśmy i podeszliśmy do bramki. Dziewczyny już weszły, a ja zaczęłam żegnać się z Luck'em. Trwało trochę czasu, ale musieliśmy się sprężać.
- Będę tęsknił - mówi pomiędzy pocałunkami.
- Ja też - odwzajemniłam pocałunek
- Bądź tam grzeczna - spojrzał się na mnie.
- I ty też..
- Masz do mnie dzwonić, albo przynajmniej odbierać ode mnie. No i wysyłam mi jakieś zdjęcia.
- Okej.
- Kocham cie, miłej zabawy
- Ja ciebie też - pocałowaliśmy się długo i namiętnie, przytuliliśmy i ja poszłam już do bramek, a potem z dziewczynami wsiadłam do samolotu. Usiadłyśmy we trójkę na swoich miejscach i zapięłyśmy pasy. Dostałam SMS od Luck :
Uważaj tam na siebie, kocham cie..
Odpisałam mu : 
Dobrze, ty też. Ja ciebie też.
Chwile potem nasz samolot wystartował i wzbił się w powietrze...


*************************
Hej ;D
Mam nadzieję, że poprzedni rozdział się podoba i ten też się spodoba. Miłego czytania ! <3

piątek, 16 stycznia 2015

Rozdział 3

Kiedy dziewczyny powiedziały, gdzie chcą jechać to mnie zatkało.
- Do Las Vegas ?!
-No tak, tylko że byśmy zrobiły to tak przejazdowo. Wylądowałybyśmy w San Francisco, potem Los Angeles, a na końcu Las Vegas - powiedziała Nicole.
- Ale przecież to jest za oceanem ?
- Cailin ,y wiemy gdzie jest Las Vegas. Będzie super - dodaje Madison.
- Nie wiem czy Luck się zgodzi.
- On nie ma nic tu do gadania, co robił kiedy miał wolny czas ? Jeździł na deskę lub grał w XBOX z chłopakami. To nie jest właściwe z jego strony, ponieważ gdybyście nie mieszkali ze sobą i byłaby podobna sytuacja nie byłoby za ciekawie.
- Właśnie - dodała jeszcze Nicole - Ciekawe gdzie jest teraz ? Zamiast z tobą świętować zakończenie roku to poszedł gdzieś z kolegami.
- No macie racje, ale i tak będę musiała z nim porozmawiać o tym.
Siedziałyśmy, gadałyśmy i śmiałyśmy się tak do 2:00 nad ranem, aż dziewczyny nie poszły. Pożegnałam się z nimi i poszłam ogarnąć trochę po naszym wieczorku. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się do łóżka zastanawiając się gdzie jest teraz Luck i jak zacząć rozmowę z nim o LV. Przez jakiś czas nie mogłam zasnąć, ale w końcu mi się udało.
   Obudziłam się i spojrzałam na Luck'a, który spał obok mnie jak zabity. Strasznie śmierdziało od niego alkoholem, więc wstałam i poszłam otworzyć okno, aby się trochę wywietrzyło. Narzuciłam na siebie bluzę i zeszłam na dół, włączyłam tv i poszłam zrobić sobie kawę. Robiąc ją wsłuchiwałam się w poranny program, który właśnie leciał. Zaczęłam sobie wyobrażać jak by było fajnie, gdybym pojechała z dziewczynami. Gorące powietrze, ciepły piasek i woda. Achh... To by były wymarzone wakacje. Z rozmyśleń wyrwał mnie Luck, który miał do mnie pretensje o piszczący czajnik.
- Jezu, nie możesz tego wyłączyć ? Kurwa nawet we własnym domu nie można się wyspać..
- Przepraszam, ale zamyśliłam się - natychmiast wyłączyłam czajnik i zalałam sobie kawę - Gdzie byłeś wczoraj, że tak późno wróciłeś ? - spojrzałam na niego ciekawa.
- W skateparku, a potem poszedłem z chłopakami do Klubu świętować zakończenie roku.
- I jak fajnie było ? - byłam na niego zła za to.
- No fajnie...- odpowiada i upija moją kawę.
- To super, bo ja siedziałam w domu - wyrwałam mu kubek i poszłam z nim do salonu.
- Ale o co ty się znów wkurzasz ? Chyba mam prawo czasem wyjść ? - podążył za mną do salonu i usiadł obok.
- Tak masz, ale chyba robisz to za często. Poświęcasz więcej czasu swoim kolegom niż mi. To nie jest sprawiedliwe, bo chyba w końcu jesteś ze mną, a nie z nimi - upiłam łyka gorącej kawy zapominając, że jest ona strasznie gorąca i oparzyłam swój język, Luck spojrzał się na mnie i nic nie skomentował tylko wstał i poszedł do góry zostawiając na ławie swój telefon, który niedługo po jego wyjściu z salonu zaczął wibrować.
- Luck ! Telefon ! - krzyknęłam, aby ten usłyszał, lecz brał on prysznic i pewnie lecąca woda zagłuszyła moje wołanie. Nie zwracałam zbytniej uwagi na jego komórkę, chciałam się skupić na telewizji. ale telefon znów wibrował. Zaczęłam się zastanawiać, czy może znajdę coś na temat jego wczorajszej imprezy. Rozejrzałam się, czy przypadkiem nie schodzi. Wzięłam jego komórkę i sprawdziłam SMS, który właśnie przyszedł. Wiem, ze nie powinnam tego robić, ale coś czuje, że do końca prawdy mi nie mówi. W wiadomości był filmik i do niego podpis :
Stary zaszalałeś wczoraj... 

Włączyłam video i pokazał mi się czarny obraz i słychać było tylko głośno muzykę i czyjeś głosy. Chciałam wyłączyć filmik, bo myślałam, że nic więcej oprócz tego nie będzie, ale nagle pojawił się w filmiku mój chłopak tańczący między ludźmi z jakaś lafiryndą, która kręciła biodrami, a on ją obmacywał. Moje serce się kroiło, kiedy to oglądałam.
- Co ty do cholery robisz ?! - zaskoczył mnie Luck, wyrywając mi z rąk jego telefon - Czy ja ci grzebie po telefonie ?! - spogląda na tą wiadomość, którą właśnie oglądałam.
- Jak mogłeś... Ja siedzę tu jak jakaś idiotka, martwię się o ciebie, a ty zabawiasz się z jakąś laską ?! - wstałam i spojrzałam się na niego wrogo. Dobrze, że zabrał ten telefon, bo nie wiem co bym z nim zrobiła.
- Ale ja tylko z nią tańczyłem.
- To fajnie, tańcz sobie z nią ile chcesz, bo ze mną już nie zatańczysz- wkurzona odwróciłam się do niego, złapałam za poduszkę i spojrzałam się na niego - A no i chciałam cie poinformować, że w poniedziałek lecę z dziewczynami do Las Vegas - i rzuciłam w niego poduszką. Pobiegłam do naszej sypialni, zabrałam pościel i poszłam do mojego byłego pokoju, w którym teraz były tylko moje rzeczy. Chłopak pobiegł za mną i staną w drzwiach od pokoju.
- Jak to do Las Vegas ? To jest za oceanem.. - spojrzał na mnie niepewnie.
- Luck ja wiem gdzie jest Las Vegas - układałam swoją pościel na nowym miejscu do spania.
- Ale myślałem, że spędzimy te wakacje razem, że pojedziemy gdzie tylko we dwójkę...
- Cóż, to może zamiast mnie zabierz tą dziewczynę z klubu, albo chłopaków - wzięłam swoje czyste ubrania i poszłam do łazienki. Wyszykowałam się i kiedy wychodziłam Luck siedział w salonie.
- Gdzie idziesz ?
- A co cie to interesuje ? Idę się dobrze zabawić, bo z tobą to trudno - wzięłam torebkę i poszłam na przystanek autobusowy. Zadzwoniłam do dziewczyn, aby powiedzieć im, że jadę z nimi. Przyjechał mój autobus, wsiadłam do niego, kupiłam bilet i usiadłam na tyłach. Wsadziłam słuchawki do uszu i włączyłam sobie album mojego ulubionego wykonawce. Uwielbiam jego głos, jest taki delikatny i czysty. Pełen spokoju. Pojechałam do centrum, aby kupić sobie kilka rzeczy, które poprawią mi na pewno humor, ale także przydadzą mi się na wyjazd do LV.
    Kiedy obkupiłam się jak nigdy jeszcze poszłam napić się kawy i zjeść ciastko w Starbouks'ie. Cały ten wypad i tak mi już poprawił humor i do tego to ciastko z przepyszną kawą na zakończenie tak przyjemnego popołudnia jest idealne. Jedząc je postanowiłam zadzwonić do mamy.
- Hej - powiedziałam radośnie.
- Hej, córciu. Co tam u ciebie ? - kiedy usłyszałam głos mojej mamy od razu na mojej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
- Wiesz, bo w poniedziałek wyjeżdżam do Stanów z Nicole i Madison.
- Tak ? O to super, a kiedy przyjedziesz do nas ?
- No właśnie chodzi o to, że tak sobie pomyślałam, że może jutro wpadnę ? Tak przed wyjazdem. Co ty na to ?
- Córciu ty jesteś u nas mile widziana i zawsze możesz przyjeżdżać, przecież to też jest twój dom. A my z tratą się bardzo ucieszymy. Życzysz sobie coś na obiad ?
- Nie mamo, co przygotujesz i tak będzie dobre - zaśmiałam się delikatnie.
- No dobrze, coś wymyślę. To jesteśmy w takim razie umówione.
- Tak - uśmiechnęłam się - A mamo, moglibyście po mnie przyjechać na peron ?
- A Luck nie przyjeżdża ?
- Nieeee..Wiesz on musi zostać, ma jakieś sprawy do załatwienia.
- Aha. Cailin czy u was wszystko jest w porządku ?
- Tak, a czemu pytasz ?
- Nie, nic tak po prostu.
- Dobrze, mamo to do jutra.
- Tak do jutra, napisz tylko nam, o której mamy cię odebrać.
- Okej, pa.
- Pa. Kocham cie.
- Ja ciebie też - rozłączyłam się i dokończyłam swoje ciastko. Wiem, że trochę źle postąpiłam z Luck'iem, ale nie chce żeby mi psuł humor na spotkaniu z rodzicami. Chce z nimi spędzić czas w spokoju.
   Wróciłam do domu około godziny 17:00, zaniosłam reklamówki z kupionymi rzeczami do mojego pokoju i zeszłam na dół zjeść coś. Jednak po drodze zajrzałam do sypialni, gdzie leżał mój chłopak. Kiedy weszłam do pomieszczenia podniósł swoją głowę i spojrzał na mnie.
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że jutro jadę do rodziców - spojrzałam się na niego, leżał taki jakby trochę przygnębiony, ale co ja mam na to poradzić. To tylko jego i wyłącznie jego wina, więc teraz niech ma do siebie pretensje, a nie do mnie.
- Dobrze, to o której wstajemy ?
- Ja jadę sama..
- Jak ?
- Pociągiem pojadę. Z resztą ty masz pewne ciekawsze plany z chłopakami, więc nie będę ci przeszkadzać - usiadł na skrawku łóżka i spojrzał na mnie.
- Cailin, wiesz przecież, że jesteś dla mnie najważniejsza..
- Właśnie tego nie wiem - odwróciłam się i zeszłam na dół w końcu coś zjeść. Przygotowałam spaghetti z brokułami i kurczakiem. Miałam zrobić jedną porcje, ale nie mam aż takiego serca i zrobiłam obiad dla naszej dwójki. Więc jeśli będzie miał ochotę lub zgłodnieje to zejdzie i zje. Wzięłam talerz i poszłam z nim do salonu. Zajadałam oglądając telewizje. Niedługo potem zrobiłam się trochę zmęczona, więc poszłam do góry, wzięłam prysznic i położyłam się spać do łóżka w moim pokoju. Leżałam i znów nie mogłam zasnąć, ale to dlatego, że nie śpię w tamtym pokoju obok niego, zastanawiam się cały czas co on robi, czy śpi, czy pisze z tą dziewczyną. Te myśli cały czas mnie dręczyły. Przewróciłam się na lewy bok do ściany i w tedy usłyszałam jak przyszedł do mojego pokoju. Udałam, że śpię, bo nie chcę, aby namawiał mnie do powroty do sypialni, bo bym za pewno uległa. Chłopak westchnął cicho, podszedł do mnie, pocałował mnie w czoło
 i szepnął cicho : Przepraszam... Jakąś chwile po tym usnęłam.
 Rano obudził mnie budzik, który sobie nastawiłam, wstałam, pościeliłam łóżko, spakowałam potrzebne rzeczy, poszłam do łazienki, umyłam się, umalowałam, uczesałam i ubrałam. Po cichu zeszłam na dół i wezwałam taksówkę. Napisałam Luck'owi kartkę, że wrócę dość późno i zjadłam śniadanie, po czym wyszłam i wsiadłam do taksówki, która właśnie przyjechała. Zawiozła mnie i na peron i poszłam kupić bilet w tą i z powrotem. Do odjazdu miałam jeszcze jakieś 30 minut dlatego poszłam kupić sobie gazetę i usiadłam czekając na pociąg. 
   Pojazd przyjechał dokładnie o wyznaczonym czasie. Wsiadłam i zajęłam jedno z miejsc przy oknie, włożyłam słuchawki do uszu i oczywiście puściłam Sam'a Smith'a. Powinnam kupić sobie mp4, ponieważ słucham muzyki z telefonu i szybciej bateria mi się rozładowuje, ale o tym pomyśle jak wrócę ze Stanów. Patrzyłam się w okno i przyglądałam się przepięknemu krajobrazowi. Uwielbiam taką słoneczną pogodę, kiedy słońce otula moją twarz i jest ciepło.
Nagle dostałam SMS od Luck'a : 
Przepraszam cię, że musisz jechać pociągiem, gdzie to ja powinienem cię zawieźć do twoich rodziców. Życzę ci miłej drogi i uważaj na siebie. Kocham cię...
*****

Hej! Kolejny rozdział dodany! Co sądzicie?

piątek, 9 stycznia 2015

Rozdział 2

Obudziłam się, przetarłam dłońmi moją lekko spuchniętą twarz, która wyglądała zapewne strasznie. Odwróciłam głowę na lewy bok i ujrzałam twarz mojego chłopaka, który nadal spał. Uśmiechnęłam się delikatnie i pomału wstałam, tak aby go nie obudzić. Poszłam wziąć prysznic, doprowadzić się do stanu normalności co znaczyło, że musiałam nałożyć trochę więcej makijażu, a potem ubrać się. Chciałam iść do szkoły, w końcu to nasz ostatni dzień w tej szkole, bo jutro jest już uroczystość rozdawania świadectw ukończenia szkoły, no a potem studia. Spakowałam do Torebki najpotrzebniejsze rzeczy i w tedy obudził się Luck. Przekręcił się na prawy bok i podparł głowę ręką, aby mnie lepiej widzieć.
- Gdzie idziesz ? - spytał ochrypłym głosem.
- Do szkoły - spojrzałam się w jego ciemne oczy.
- Ale po co ? Pewnie i tak nikogo nie będzie - przejechał dłonią po swoim dwudniowym zaroście. Poklepał miejsce obok niego, chciał abym położyła się obok niego, ale wiem, że jeśli się już położę to na pewno on mnie już nie wypuści.
- Chce iść, bo jest to ostatni nasz dzień. Chce te ostatnie dni spędzić tam - uśmiechnęłam się delikatnie - Ale ty nie musisz, zostań sobie - spojrzałam na niego i założyłam półbuty.
- Jeśli ty idziesz, to ja też - wstał i idąc po drodze do łazienki pocałował mnie w usta.
- Naprawdę ? - śledziłam go swoim wzrokiem, do momentu kiedy nie zniknął za ścianą od łazienki.
- Jasne, to w końcu ostatni nasz dzień w tej szkole, nie możemy go ominąć - zaśmiałam się delikatnie. Zeszłam na dół i przygotowałam nam śniadanie. Kiedy Luck był już gotowy zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do szkoły. Spóźniliśmy się już i tak, więc nie było zbytniego sensu się śpieszyć. Kiedy jechaliśmy w radiu leciała piosenka zespołu The Fuckers - Drown. Podgłośnił muzykę, ponieważ ten zespół należy do jego ulubiony. Nic nie mówię, po prostu patrzę się w swoje okno, ale to dla tego, że nadal nie mogę się przekonać do tego rodzaju muzyki. Uważam, że jest ona za ciężka dla mnie. Luck w tym czasie styka dłonią do rymu muzyki i cicho sobie ją podśpiewuje. Uśmiecha się i łapie moją dłoń. Muska czule jej wierzch i spogląda na mnie. Uśmiecham się i pokazując moje białe ząbki.
- Zabiorę cię kiedyś na ich koncert. Zobaczysz jacy są super, jakie show robią na scenie. Na pewno w tedy polubisz ich - spoglądam na niego i pokiwałam delikatnie głową.
- Dobrze, wiesz, że nie przepadam za tego tupu muzyką, wolę spokojniejszą..
- Ale ta i tak nie jest taka mocna, mają jeszcze lepsze - chłopak zaśmiał się. Pewnie wyobraził sobie mnie kiedy włączyłby taką muzykę i ja też zaczynam sobie to wyobrażać i zaczynam się razem z nim śmiać. Kiedy dojeżdżamy do szkoły parking szkolny jest praktycznie cały zapełniony. Ale my nie mamy zbytnio z tym problemu, bo tak to już jest kiedy się jest kapitanem drużyny koszykarskiej, ma się jakieś przywileje. Wysiadamy z samochodu i objęci idziemy do budynku, w którym tak na prawdę się poznaliśmy. Kiedy teraz przechodzimy przez puste korytarze uśmiecham się promiennie i rozglądam się dookoła jakbym była tu pierwszy raz.
- Podprowadzę cie pod twoją klasę, ale najpierw chce cię gdzieś zabrać - spoglądam na niego ciekawa. Objęci nadal idziemy, nagle wchodzimy na sale gimnastyczną, która też jest akurat pusta, ale to dlatego, że jest ładna pogoda i wf mamy na dworze. Luck podprowadza mnie pod kosz i staje przede mną.
- Pamiętasz to miejsce ? - pyta się mnie. Przyglądam się miejscu, a potem patrzę w jego oczy.
- Do tego kosza najwięcej rzuciłeś piłkę ? - chłopak spojrzał się na mnie i zaśmiał.
- Nie Cail. W tym miejscu po raz pierwszy się pocałowaliśmy, pamiętasz ? - znów się rozejrzałam i w tedy mi się przypomniało.
  Kiedy byliśmy tu trzy lata temu, on właśnie skończył trening. Czekałam na niego, bo jeśli byliśmy współlokatorami to zazwyczaj wracaliśmy razem do domu. Siedziałam i się mu przyglądałam jak gra. Zawszę mi się on podobał, ale myślałam, że nie mam u niego szans, ponieważ wydawało mi się, że on woli dziewczyny, które wyglądem przypominały Barbie. W sumie też w jego paczce były takie, więc co tu się mi dziwić. Jego koledzy z drużyny weszli już do szatni, a Luck został na boisku i zawołał mnie, abym zeszła do niego. Więc tak zrobiłam i zaczął mnie uczyć jak grać w koszykówkę. Goniliśmy się nawzajem, aż w pewnym momencie, stałam pod koszem, miałam rzucić piłkę, ale ten mnie obrócił. Spojrzał mi się głęboko w oczy, jedną dłonią dotknął mojego policzka i pogładził go. Zbliżył swoją twarz do mojej i szepnął " Chcesz tego ? ", ale ja nie potrafiłam wydusić z siebie ani jednego słowa, więc po prostu pokiwałam twierdząco głową. I kiedy dostał ode mnie zgodę, zbliżył tak twarz do mojej, że musną czule moje usta...
- Tak, pamiętam - uśmiechnęłam się delikatnie. Wtedy Luck położył jedną dłoń na moim policzku i pogładził go, a drugą położył na moim biodrze.
- Chcesz tego ? - szepnął, a z moich oczu wypłynęły łzy. Uśmiechnęłam się delikatnie i pokiwałam głową. Chłopak pochylił się i pocałował czule mnie, ale chwile potem ten pocałunek zmienił się w bardziej namiętny. Staliśmy się i zatracaliśmy się w nim coraz bardziej. Nie interesowało nas nic innego oprócz nas. Byliśmy w tym momencie centrum wszechświata, wokół którego wszystko się kręciło. Nagle na sale gimnastyczną wbiegli koledzy mojego chłopaka. Zaczęli wydawać jakieś z siebie dziwne dźwięki. Osunęliśmy się od siebie i spojrzeliśmy na nich. Luck zaśmiał się . Podeszli do nas i zaczęli się witać z nami.
- Zamiast być na lekcji, to wy tu się miziacie, nie ładnie Luck, nie ładnie - mówi jeden z kolegów. Chłopcy zaczynają o czymś rozmawiać, a ja stoję z boku i tyko przysłuchuje się tej rozmowie. Po chwili Luck odwraca się do mnie, cały roześmiany.
- Cail wrócisz sama na lekcje ? Ja bym już został z chłopakami.
- Jasne, idź. Przecież trafie do swojej klasy. - uśmiecham się delikatnie, a on cmoka mnie w usta.
- To do potem - odwraca się i idzie razem z chłopakami, więc ja też poszłam. Zrobiło mi się trochę przykro, bo jednak myślałam, że mnie odprowadzi pod tą sale, no ale cóż..Z reszta nie powinnam być chyba smutna, nie będę obrażać się o taką błahostkę. Nagle z moich rozmyśleń wyrwały mnie Madison i Nicole.
- Hej - powiedziały równocześnie, co wywołało na mojej twarzy znów uśmiech.
- Hej - przytuliłam je  i razem poszłyśmy pod kolejną salę rozmawiają i trochę plotkując. Dziewczyny zaczynają rozmawiać o piątkowym wieczorze, który będą świętować zakończenie roku i początek wakacji.
- No ty za pewnie będziesz świętować z Luck'iem - spojrzały się na siebie i zaśmiały się.
- Wy zwariowałyście - zaśmiałam się.
- Będzie jakieś bara bara ? - spojrzały się na mnie ciekawe.
- Przestańcie - śmieje się, moje policzki zrobiły się różowe. Zakryłam twarz dłońmi i nagle słyszymy dzwonek na lekcje. Dziewczyny co chwile na lekcji wysyłały mi karteczki z głupimi tekstami związanymi z seks'em. Odpowiadałam im tylko głupim spojrzeniem. Około godziny 15:00 zadzwonił ostatni dzwonek. Zaczęły się wakacje. Wszyscy zaczęli się strasznie cieszyć, bo pewnie mają już jakieś plany, ale ja nie mam i wydaje mi się, że chyba pojadę do rodziców na trochę, a potem tu wrócę. Wszyscy wybiegli ze szkoły,a ja z dziewczynami poszłam do szafki. Chciałyśmy zabrać wszystkie nasze rzeczy. Wychodząc ze szkoły wspominałyśmy te trzy lata w tej szkole co chwile się z czegoś śmiejąc. Będzie mi brakować jej. Tyle się tu rzeczy wydarzyło. Umówiłyśmy się, że wieczorem pojedziemy do centrum poszukać jakiś ładnych sukienek na jutrzejszy dzień. Wychodząc ze szkoły zobaczyłam Luck'a przy aucie, pożegnałam się więc z dziewczynami  i podbiegłam do mojego chłopaka. Uśmiechnął się do mnie promiennie.
- Cześć - przywitał mnie całusem w polik, wsadziłam swoje rzeczy z szafki szkolnej do bagażnika i wsiadłam do samochodu, a zaraz za mną Luck. Odpalił samochód i ruszyliśmy. Przyjechaliśmy do domu i poszłam odnieść rzeczy do mojego pokoju. Zeszłam na dół i przygotowałam nam obiad, kiedy zjedliśmy chłopak oznajmił mi, że chłopaki wpadną do niego pograć.
- Okej, ja dziś wychodzę wieczorem. - mówię mu sprzątając po obiedzie.
- Gdzie ?
- Jedziemy do centrum kupić jakieś sukienki na jutrzejszy dzień.
- Aha, okej. Potrzebujesz jakiś pieniędzy ?
- Nie,dziękuje. - uśmiechnęłam się i usiadłam obok niego. Przytuliłam się, a on objął mnie ramieniem i jeszcze bardziej do siebie przysunął. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Luck, Luck przestań - odpycham go delikatnie od siebie śmiejąc się. Zdjęłam z głowy jego czerwoną czapkę z daszkiem i odłożyłam ją
- No przestań. Chłopaki będą za pół godziny - kontynuował pieszczenie mojej szyi. Niespodziewanie słyszymy pukanie do drzwi. Odrywa się ode mnie i wstaje.
- Mówiłam - zaśmiałam sie cicho. Chłopak wstał i poszedł otworzyć drzwi i wpadli chłopacy mający ze sobą piwo. - Cześć. Zrobię wam jakieś przekąski - wstałam i poszłam do kuchni, wsypałam do miski chipsy i zrobiłam im jakieś kanapki, zaniosłam na stolik do salonu. Chłopaki już zasiedli się do gry. Poszłam po torebkę i wychodząc dałam całusa Luck'owi.
- O której będziesz ? - pyta mnie chłopak.
- Nie wiem dokładnie, ale na pewno ze dwie godziny mnie nie będzie.
- Okej. To miłej zabawy na zakupach. - uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. Dziewczyny czekały na mnie przed domem. Wsiadłam i pojechałyśmy.
     Rano obudziłam się wyspana i szczęśliwa, w końcu to ostatni dzień szkoły. Przytuliłam się do Luck'a nagiego torsu. Uśmiechnęłam się delikatnie i musnęłam jeden z jego tatuażu,  który ma wytatuowany na ramieniu. Luck otworzył powoli swoje powieki i spojrzał się na mnie i musnął moje czoło, nos, a potem usta.
- Dzień Dobry - uśmiechnął się promiennie.
- Hej. Musimy wstawać, czas się szykować- uśmiecham się i wstałam. Poszłam do łazienki, umyłam się, wyprostowałam włosy, zrobiłam lekki makijaż i ubrałam nowy komplet, który wczoraj kupiłam z dziewczynami. Kiedy wyszłam z mojego pokoju i zeszłam pomału na dół Luck siedział już na kanapie, ubrany w czarne obcisłe spodnie, białą koszulkę z napisami, czarną marynarkę i czarne Vansy za kostkę. Wyglądał super. Stanęłam przed nim i uśmiechnęłam się .
- Idziemy ? - spytałam. Chłopak spojrzał na mnie po czym przyjrzał się mojemu wyglądowi.
- Tak. Wiesz wyglądasz ślicznie - uśmiechnął się i wstał. Złapał mnie za dłoń i poprowadził do samochodu, którym pojechaliśmy do szkoły, aby odebrać swoje dyplomy.
    Kilka godzin po niesamowitej uroczystości wróciliśmy do domu, zadzwoniłam do rodziców i opowiedziałam im o wszystkim, a potem przebrałam się w jeasny i zwykłą biała koszulkę i zeszłam na dół, gdzie siedział już przebrany Luck.
- To co robimy ? - uśmiechnęłam się do niego, usiadłam i spojrzałam się.
- Wiesz...Cailin nie wiem jak mam ci to powiedzieć, ale umówiłem się z chłopakami do skateparku- spojrzał na mnie.
- Myślałam, że ten wieczór spędzimy razem. Ale w porządku, idź i baw się dobrze..- odwróciłam się i włączyłam telewizję.
- Dziękuję - wstał pocałował mnie w czoło i wyszedł z mieszkania zabierając ze sobą swoją deskorolkę. Tak więc zostałam sama na cały wieczór. Zrobiło mi się trochę przykro, bo myślałam, że spędzę trochę czasu ze swoim chłopakiem. Bo ostatnio coś rzadko nam się zdarza spędzić ze sobą trochę czasu. Jest też inaczej, bo mieszkamy ze sobą, ale gdyby tak nie było, chyba byśmy już tylko widywali się w szkole. Nudziło mi się, więc stwierdziłam, że zadzwonię do dziewczyn, które zaraz po moim telefonie były u mnie.
- Widzisz tak już jest z tymi chłopakami - mówi Nicole siedząc u mnie na kanapie trzymając w ręce kieliszek wina.
- Nie jestem na niego zła, po prostu jest mi przykro, że woli spędzać czas z chłopakami niż ze mną.
- Wiesz może się chłopak mówił wcześniej, czy coś.. - oznajmiła Madison
- Dobra, dziewczyny skończmy ten temat. Wakacje się zaczęły, macie jakieś plany na nie ? - spytałam ciekawa i upiłam łyka mojego ulubionego wina.
- Wiesz Cail, tak sobie z Nicole pomyślałyśmy, że fajnie by było, gdybyś pojechała z nami..
- Gdzie ?
- Do Las Vegas....


piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 1

        Cześć Jestem Cailin, ale ludzie często do mnie mówią Cail. Mam 19 lat i chodzę do ostaniej klasy w Liceum w Londynie.  Jestem niską, szczupłą brunetką o piwnych oczach. Noszę okulary, ale częściej chodzę w soczewkach, ponieważ mój chłopak Luck uważa, że bez okularów wyglądam lepiej.
      Luck, jest moim chłopakiem od momentu, kiedy szukałam jakiegoś internatu lub domu, gdzie będę mogła zamieszkać. Wyprowadziłam się z mojego rodzinnego miasta, aby pójść do lepszego Liceum, a potem na dobre studia. Wszystko opłacają mi moi rodzice. Moja mama ma otwarte kwiaciarnie, jest ich trochę, a mój tata jest szefem jakieś firmy budowlanej. Mimo, że teraz nie pracuje po liceum mam zamiar zacząć pracować już na siebie, nie chce obciążać moich rodziców, którzy i tak twierdzą, że ja na razie mam się uczyć, a oni już o wszystko zadbają. Luck przygarnął mnie do swojego domu, a może raczej mini villi z basenem, niedaleko szkoły. Chodzi on do tej samej co ja, tylko że do innej klasy. Jest bardzo popularny w końcu to kapitan drużyny koszykarskiej. Wszyscy go lubią i chcą się z nim zadawać, może też dlatego, że jest bogaty? Jest równie zabawny jak i inteligentny i to mi się w nim podoba. Powiem szczerze, że nie wiem jakim cudem jesteśmy razem, ponieważ byłam cichą myszką, a jak to chłopcy lubią popatrzeć na " dobre laski ". Mimo to uwielbiam go, można powiedzieć, że kocham. Ale to chyba za dużo powiedziane. Jestem inna niż wszystkie dziewczyny ze szkoły. One ubierają się dość elegancko, a ja zwyczajnie. Wiem dobrze, że Luck kocha mnie właśnie za to, że jestem sobą, mimo tego, że kręcę się w ich towarzystwie i dalej nie chce nic zmienić. Dziś są urodziny Luck'a, ale mimo to dalej ubrałam jeansy i ulubione tomsy Idąc przez szkołe Luck co chwile, albo się z kimś wita, albo składają jemu życzenia. Idziemy do naszych przyjaciół, którzy stoją przy Luck'a szafce. Podchodzimy i witamy się ze wszystkimi.
- No no.. rozumiem, że dziś szykuje się niezła impreza u ciebie ?- spytał Jon, najlepszy przyjaciel mojego chłopaka.
- Tak, będzie. Mam nadzieje, że tym razem moje auto nie zostanie rozwalone. - zaczęli się śmiać. Na ostatniej imprezie, która również była u nas. Ktoś wsiadł po pijaku w jego mercedesa i wjechał w wielkie drzewo, które stało niedaleko, a potem jeszcze w jego dom. Ale jak to jest być rozpieszczonym jedynakiem, tatuś kupił mu lamborghini. To trzeba mieć szczęście, aby rodzice byli aż tak bogaci jak jego.
- Ja już pójdę, zaraz zaczynają się lekcje, a ja jeszcze nie byłam przy swojej szafce. - oznajmiłam.
- Dobrze, będę czekał na ciebie po tej lekcji.
- Okey - uśmiechnęłam się do niego i musnęłam jego policzek. Idąc w stronę mojej szafki jeszcze się do niego odwróciłam i pomachałam mu, a on się uśmiechnął i przesłał mi całusa. Kiedy doszłam do szafki, wyciągnęłam potrzebne książki i poszłam pod sale, gdzie zaraz miała się rozpocząć moja pierwsza lekcja. Na korytarzu spotkałam moje dwie przyjaciółki Madison i Nicole. Zaczęłyśmy rozmawiać na temat dzisiejszej imprezy.
     O godzinie 14:00 zadzwonił dzwonek i wszyscy wyszli z klas i kierowali się do wyjścia z budynku. Ja wraz z Madison i Nicole pomału szłam do szafek odłożyć książki. Idąc nagle poczułam czyjeś ręce na moich biodrach i chwile potem byłam w górze. Wiedziałam dobrze, że to Luck, odwrócił mnie i pomału stawiając na ziemie pocałował mnie. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwzajemniłam jego pocałunek.
- Jedziemy ?- spytał.
- Tak tylko odłożę książki. - podeszliśmy do mojej szafki i odłożyłam i zabrałam co mi potrzebne. - To do potem dziewczyny, czekam na was, pa - pożegnałam się z przyjaciółkami i pojechałam z Luck'iem do domu. Jeśli chodzi o moje przyjaciółki to wiem, że Luck nie ma nic do nich i zawsze jak są jakieś imprezy to też je zaprasza, bo wie, że są to moje najlepsze przyjaciółki i szanuje to. Po drodze zajechaliśmy do sklepu po zakupy i zaczęliśmy szykować dom na imprezę. Kiedy wszystko już było gotowe, poszliśmy się szykować , tak na prawdę szczególnie się nie ubraliśmy. Ja zmieniłam tylko tomsy na czarne botki na płaskim obcasie,a Luck zmienił koszulę i oczywiście buty. Ma masę butów, do wyboru do koloru.
      Niedługo potem ludzie zaczęli się zbierać, a impreza rozkręcać. Ludzie ze szkoły tańczyli, pili, gadali, śmiali się, pływali w basenie, po prostu dobrze się bawili. Mój chłopak siedział z kumplami na sofie i śmiali się, gadali o czymś. Uśmiechnęłam się promiennie do niego i wysłałam mu buziaka idąc z drinkami do moich przyjaciółek, które siedziały w ogrodzie i czekały na mnie. Luck odwzajemnił uśmiech i pokazał mi na zegarek, potem na palcach 3 i pokazał w górę. Dobrze wiedziałam o co chodzi. Chodziło mu o to, że za 3 minuty mam przyjść do góry, co on kombinuje to nie wiem, ale jestem ciekawa. Przyszłam do dziewczyn podałam im drinki i usiadłam na chwilę.
- Wiecie muszę iść do toalety - oznajmiłam.
- Przecież przed chwilą byłaś ? - spojrzała na mnie ze zdziwieniem Madison.
- Tak, ale chyba mam coś z pęcherzem, przepraszam. - wstałam od dziewczyn i poszłam do góry. Weszłam do naszej sypialni i zamknęłam za sobą drzwi.
- Luck ? Luck jesteś tu ? - spytałam. Nagle on wyszedł z balkonu uśmiechnięty i wyciągnął do mnie dłoń.
- Chodź - złapałam go za nią i poszłam za nim z powrotem na powietrze.
- O co chodzi ? Coś się stało ? - spytałam się ciekawa.
- Niee.. Chciałem chwile pobyć z tobą przy zachodzie słońca - uśmiechnął się.
- Awww.. Jakiś ty słodki - zaśmiałam się delikatnie i musnęłam kącik jego ust, po czym mocno się wtuliłam w niego. Tak staliśmy sobie we dwoje oglądając jak słońce znika, a zaraz po nim pomału wschodzi księżyc. To było strasznie uroczę, szczerze to nie spodziewałam się tego, ale bardzo mi się to podobało. Bo uwielbiam, kiedy Luck jest słodki.
- Wiesz.. Są to najlepsze urodziny moim życiu. - oznajmił .
- Dlaczego ? - spojrzałam na niego .
- Ponieważ ty jesteś w moim życiu i mogę je spędzić po raz kolejny z tobą. - uśmiechnął się promiennie, a ja schowałam twarz w jego tors, mocno przytulając się do niego. On za to w tym czasie składał pocałunki na mojej głowie i szeptał co chwile słodkie słówka, przez które moje policzki robiły się różowe. Jednak niestety nie mogliśmy tak stać cały wieczór, bo solenizant musiał się zająć też gośćmi. Impreza na prawdę była super. Tym razem nic strasznego się nie stało. Dobrze wiem, że przez ten tydzień ta impreza będzie wspominana przez ludzi. Bo serio to chyba jedna z najlepszych imprez w tym roku.
  Około godziny 4:00 ludzie poszli, ja mimo tego, że trochę wypiłam zaczęłam sprzątać. Wrzucałam wszystko do worka na śmieci. Ale niestety to takie proste nie było, ponieważ był ogromny bałagan.
- Cailin nie sprzątaj tego. Jutro zamówię sprzątaczkę. Chodź idziemy spać. - złapał mnie za rękę i delikatnie ciągnął w stronę schodów. Luck też trochę wypił, ale on nigdy nie pije do tego stopnia, aby się tak strasznie spić. Przez te trzy lata jeszcze nie miałam takiej sytuacji, aby go wnosić na górę, bo nie dał rady. On po prostu pije z głową.
- Masz racje, zajmę się tym jutro- powiedziałam i odłożyłam worek na śmieci.
- Nie, jak będziemy w szkole to przyjdzie sprzątaczka, ale teraz mniejsza z tym idziemy spać. - tak jak powiedział tak zrobiliśmy. Poszliśmy tylko jeszcze wziąć prysznic i się położyliśmy. Spałam przytulona do jego torsu. Wiecie co też uwielbiam w nim. To, że zawszę jest ciepły. Kiedy ja mam zimne ręce, marznę wiem, że on mnie ogrzeje. I tak też było tej nocy, chyba zapomnieliśmy zamknąć drzwi od balkonu i było przez to mi trochę zimno, ale kiedy wtuliłam się w jego ciało od razu zrobiło mi się cieplej. A z resztą uwielbiam się do niego po prostu przytulać.
     O godzinie 6:00 dzwoni budzik. Przecieram delikatnie oczy i wyłączam go. Wychodzę spod kołdry, ale nagle znów pod nią wpadam. Luck mocno mnie złapał i przytulił mnie do siebie.
- Cailin jeszcze nie wstawaj - mruczy Luck.
- Jest już 6:00 trzeba wstawać do szkoły.
- Dziś sie trochę możemy spóźnić..
- Jesteś pewien ? Wiesz dobrze, że nie lubię się spóźniać. - odwróciłam się do niego twarzą i spojrzałam na chłopaka, który mimo że ze mną rozmawiał dalej miał przymknięte oczy.
- Wiem. Ale śpij. Pojedziemy na następną lekcje. Nic nam nie zaszkodzi jak ją opuścimy i tak jest to ostatni tydzień szkoły. - w sumie ma racje. Chyba nic się nie stanie jak odpuścimy sobie, z reszta już i tak chyba dwa razy to zrobiłam i nic się nie stało, więc tym razem też nie powinno. No więc,  nastawiłam budzik na godzinę 8:00, przytuliłam się z powrotem do niego i usnęłam.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wróciłam po udanym sylwestrze i idealnym rozpoczęciu roku. A jak wam minęły imprezy? Wracam z nową historią, nowym opowiadaniem. Mam nadzieję, że spodoba się wam ono. Początek może nie jest powalający, ale obiecuję, że akcja się rozkręci. Życzę miłego czytania, oczywiście proszę o komentarze i opinie.
PS. Po prawej stronie macie informację, kiedy dodawane są rozdziały xx.