piątek, 27 lutego 2015

Rozdział 9

Staliśmy już pod domem Luck'a. Spojrzalam na chłopaków i uśmiechnęłam sie łagodnie. Poczułam duża dłoń na moim ramieniu, odwróciłam sie i spojrzalam na Harry'ego.
- Masz mój numer, dałem ci też adres. Wiec wiesz,że zawsze możesz do mnie przyjść. 
- Dzięki - jasne, nie mam do kogo iść, na pewno nie zamierzam jego odwiedzać. Jego koleżanki mogą tam być, a ja nie mam zamiaru mu przeszkadzać. Wysiadłam. Wzięłam walizkę i poszłam do domu. Weszłam do środka i zobaczyłam wielki bałagan. Zostawiłam walizkę przy drzwiach i weszłam głębiej. 
- Luck ? - zaczęłam go nawoływać i szukać po każdym pomieszczeniu. Nie było go. Może to nawet lepiej. Będę mogła przemyśleć wszystko w samotności. Usiadłam na kanapie. Ale zaraz usłyszałam otwieranie drzwi. Wstałam natychmiast. Zobaczyłam Luck'a.
- Cailin ? Już jesteś ? - podeszedł do mnie.
- A nie widzisz ? 
- Musimy porozmawiać. Chciałem...- przerwałam mu. 
- Muszę ci coś powiedzieć. 
- Nie przerywaj mi. Chcę cię przeprosić. Wiem, że nie powinienem tego robić i uwierz, że nie zrobiłbym tego. Ale alkohol robi swoje - złapał mnie za dłonie.
- Luck, wyszłam za mąż - zapadła miedzy nami cisza. Spojrzał sie na mnie i przyglądał jakby nie rozumiał co przed chwilą powiedziałam. 
- Co powiedziałaś? 
- Luck jestem mężatką. Wzięłam ślub w Vegas. 
- Co zrobiłaś ? Ty jesteś jakaś nienormalna ?! - odsunęłam sie od niego przerażona. Był wściekły - To ja cię tu przepraszam, za jakiś debilny pocałunek, kiedy ty zrobiłaś coś takiego?! Jeszcze mi powiedz, że przespałaś się z nim..- odwrócił sie i po chwili spojrzał na mnie - Przespałaś sie z nim ? 
- Jezu, przepraszam cię. Byłam upita, nie kontrolowałam się - podeszłam do niego i złapałam go za rękę, ale ten wyrwał ją. Odwrócił sie i mnie uderzył w twarz.
- Ty suko ! Jak mogłaś mi to zrobić ! - złapałam sie za policzek i pobiegłam do drzwi wyjściowych. Wzięłam walizkę - Wracaj tu do cholery ! Co ty sobie kurwa wyobrażasz ! - krzyczał, odłożyłam klucze na półkę - Słyszysz idiotko ! - Wybiegłam z domu Luck'a, bo raczej już swoim go nie nazwę. Biegłam przez kilka przecznic. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Z oczu płynęły mi łzy. Co chwile je wycierałam rękawem od sweterka, ale to nic nie dawało. Jak on mógł podnieść na mnie rękę. Jak on mógł mi to zrobić. Rozumiem, ze moje zachowanie w Vegas, ale to go i tak nie tłumaczy. Wyciągnęłam z torebki telefon i zaczęłam przeglądać kontakty. Szukałam osoby, która by mnie przyjęła do siebie i nagle zobaczyłam jego imię. Harry. Nie wiem czy powinnam do niego zadzwonić, ale wcisnęłam słuchawkę i zaraz usłyszałam sygnał. Po co ja dziwnie. Przecież mam jego adres. Rozłączyłam się. Zadzwoniłam po taksówkę. Zaraz się zjawiła. Wsiadłam i pojechałam na podany adres. Zapłaciłam i zobaczyłam wielki oszklony budynek. Był to hotel Radison Blu. Nigdy w nim nie byłam. Weszłam do środka i wytarłem rękawem rozmazany tusz do rzęs. Wsiadłam do windy i wcisnęłam guzik, który miał poprowadzić mnie na ostatnie piętro. Winda jechała dość szybko. Leciała w niej jakaś wnerwiająca muzyczka. Jak ludzie mogą tego słuchać. Wysiadłam i zobaczyłam duże drzwi. Zapukałam w nie i jeszcze raz wytarłam oczy. Drzwi sie otwotrzyły. Stał w nich Harry. 
- Cailin ? Co sie stało ? - spojrzał na mnie, a ja wybuchłam znów płaczem. Rzuciłam sie na niego i zaczęłam płakać w jego czarną koszulkę z dekoder w kształcie serka. Chłopak mnie obją jedną ręką, a druga wziął walizkę. Był silny. Postawił przy barku kuchennym moja torbę, a ze mną poszedł do salonu. Usiadł i posadził mnie obok. Wytarłam po raz kolejny oczy, a on mi podał paczkę chusteczek. 
- Możesz mi powiedzieć czemu płaczesz ? Co się stało ? - spojrzałam sie na niego i opowiedziałam mu co soę zdarzył jakąś godzinę temu. Opowiedziałam mu tez o zachowaniu Luck'a z przed wyjazdu i jak mnie traktował. 
- No i teraz nie mam gdzie się podziać...
- Przeciesz mówiłem ci, że jak coś to możesz tu przyjść - uśmiechnął sie łagonie pokazując dołeczki. 
- Dziękuje i przepraszam, że sie tak rzuciłam na ciebie, ale musiałam to z siebie wyrzucić.
- Spoko, nic się nie stało. A gdzie masz resztę swoich rzeczy ? Nie uwierzę, że ta walizeczka to wszystko. 
- Mam wszystko w domu, znaczy u Luck'a. Nie chce tam jechać. Nie mogę na niego patrzeć. 
- Pojadę - wstał i przejechał dłonią po swoich puszystych włosach. 
- Nie rób sobie problemu. 
- To żaden problem. Zostań. Pojadę i przywiozę  tu wszystkie twoje rzeczy - pokiwałam delikatnie głową. 
- Rozgość się. Niedługo wrócę.

Harry

Pojechałem do jej byłego. Jak on mógł uderzyć ja. On jest nienormalny. Skurwiel jeden. Nie powinien podnosić na nią ręki, nawet jej wyzywać. Wysiadłem z mojego czarnego Range Rover'a. Podszedłem do drzwi i zapukałem. Drzwi otworzył mi chłopak. Niższy ode mnie. Śmierdziało od niego alkoholem. Zapewne był to Luck. 
- Hej, jesteś Luck ? - spojrzałem na niego. 
- Taa, a ty chłopakiem z mojego ulubionego zespołu The Fuckers ? - polubił bym tego chłopaka gdyby nie zrobił nic Cailin. Za to go teraz nienawidzę, mimo tego, że jest moim fanem. 
- Przyjechałem po rzeczy Cailin - wszedłem do środka, uderzając barem go. 
- To ty jesteś tym jej mężuniem ? - odwróciłem sie i zmierzyłem go wzrokiem. 
- Nic ci do tego - chciałem pójść do jej pokoju, ale ten kontynuował. 
- Co poleciała na twój hajs ? Co za szmata. Za mało w dupie miała i znalazła sobie bogatszego. 
- Zamknij sie - warknąłem. 
- O ! Wielki obrońca się znalazł - zaśmiał sie. Doprowadzał mnie do szału. Jeszcze chwila i mu przywalę - A w sumie bierz ją. Jest słaba w łóżku. Nie miałem w ogóle z niej pożytku. 
- Zamknij ryj, kurwa ! - podszedłem do niego i złapałem za jego koszulkę. 
- Sorry, zapomniałem, ze to twoja żona - puściłem go i poszedłem do schodów, ale on znów sie odezwał - Dziwka z niej, uważaj bo jeszcze cię też zdradzi - o nie teraz przegioł, podszedłem do niego szybkim krokiem i uderzyłem go pięsścią w twarz. Upad na ziemie, a ja go jeszcze kopnąłem w brzuch. 
- Nie waż sie tak o niej mówić - dotarłem nareszcie do jej pokoju . Zacząłem pakować jej wszystkie ubrania do torby, a rzeczy do kartonów. Złapałem chyba za jej piżamę. Chciałem ją spakować, ale zorientowałem się, ze jest to jego koszulka . Wyrzuciłem ja. Kończyłem pakowanie. Zabrałem wszystko i wsadziłem do bagażnika mojego dużego auta. Biorąc ostatni karton, uklęknołem przed nim. Spojrzał sie na mnie. Złapałem jego szczękę w dłoń.
- Spróbuj sie do niej zbliżyć, a pożałujesz tego - opuściłem głowę i wyszedłem. 

Cailin 

(W tym samym czasie) Kiedy wyszedł, postanowiłam sie trochę ogarnąć. Wzięłam swoją walizkę i zaczęłam w niej poszukiwać czegoś wygodnego. Ale jedynie co znalazłam to bieliznę. Nie bede przy nim chodzić w niej. Nie chodziłam przy Luck'u to tym bardziej przy Harry'm. Wzięłam kosmetyczkę i ta bieliznę. Postanowiłam poszukać jego szafy i pożyczyć jakąś koszulkę, chyba zły nie będzie za to. Otworzyłam pierwsze drzwi. Był to chyba jego gabinet. Weszłam do środka. Miał regał z książkami. Półki z nagrodami, duże biurko i fotel. No całkiem ma tu przytulnie. Wyszłam otworzyłam kolejne drzwi były to drzwi od łazienki. Rozejrzałam sie i poszłam dalej. Kolejne wejście było dwu drzwiowe.
Nacisnęłam na klamki i otworzyłam je. Prowadziły do sypialni. Pięknej sypialni. Aż dziwne, że mieszka tu mężczyzna. Rozejrzałam sie i weszłam głębiej. Było tu idealnie. Czysto. Usiadłam na łóżu. W tedy dopiero zobaczyłam kolejne drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Prowadziły do garderoby. Moje oczy rozszeżyły się. Ubrania były ułożone perfekcyjnie. Koszule do koszul i kolorami. Koszulki do koszulek. Spodnie do spodni. Pięknie ułożone krawaty. Różne chusty, kapelusze też miały swoje miejsce. Buty. Taka garderoba to chyba marzenie każdej drziewczyny.
Tak, ale w końcu po coś tu przyszłam. Wzięłam jego  zwykłą czarną koszulkę i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i przebrałam się. Zmyłam makijaż. Wróciłam do pięknego salonu i spakowałem ubrania do walizki. Usiadłam na kanapie i nie wiedziałam co ze sobą robić. Zobaczyłam wejście na taras. Wstałam i poszłam tam. Usiadłam na jednym z krzeseł, które stało przy stole. Podkuliłam nogi pod brodę i patrzyłam sie przed siebie. Niebo było ładne. Będzie dziś widać gwiazdy.

 Robiło się coraz ciemniej. Słońce zachodziło. Usłyszałam otwieranie się drzwi, ale nie miałam jakieś ochoty wstawać. Patrzyłam sie w zachdzące słońce. 
- Przywiozłem już wszystko - usłyszałam jego ochrypnięty głos. 
- Dzięki - nie odwróciłam sie do niego. Mimo tego wszystkiego co dla mnie zrobił i tak jestem na niego zła za ta laske i obwinianie mnie o wszystko. 
- Zrobiło sie trochę zimno, wejdź już do środka - powiedział. Stał za mną i przyglądał się. Może zauważył koszulkę.
- Nie, dzięki. 
- To przynajmniej sie przykryj kocem - rozwinął miękki i puszysty koc i okrył mnie nim. 
- Pożyczyłam koszulkę od ciebie. 
- Spoko. Chcesz coś może zjeść lub napić sie ? 
- Nie, dzięki. 
- Yyy.. Ok, bede w swoim gabinecie jakby co. 

Harry 

Podrapałem sie na karku i poprawiłem włosy do tylu. Wygladała bardzo seksownie w mojek koszulce. Mógłbym zedrzeć ją z niej i... Och Styles wyrzuć to z głowy. Nie możesz tak myśleć. Wyszedłem z tarasu i poszedłem do gabinetu. Usiadłem przy biurku. I zadzwoniłem do Louisa. Opowiedziałem mu trochę o tym co sie wydarzyło. Śmiał sie ze mnie jak głupi. Zamiast mi pomoc to on sie ze mnie nabija. Co za kretyn. Zaśmiałem sie pod nosem. Spojrzałem sie przez drzwi na taras, które znajdowały sie w moim gabinecie. Cailin chyba usmęła. Wstałem i wyszedłem na zewnątrz. Podszedłem do niej. Spała. Wyglądała prześlicznie w świetle księżyca. Wziąłem ją na ręce i położyłem ją na kanapie w salonie , przykryłem ją kołdra, która wcześniej tu przyniosłem. Poszedłem wziąć prysznic, a potem spać.

sobota, 21 lutego 2015

Rozdział 8

Promienie słońca, wpadające przez okno raziły mnie. Obudziłam się przetarłam lekko twarz i otworzyłam oczy. Uśmiechnęłam się łagodnie. Wystawiłam prawą dłoń tak, że zasłaniała słońce. Rozstawiłam palce,tak że promienie słońca przechodziły mi między palcami. Bawiłam się nimi. Coś nagle mnie poraziło. To nie było słońce. Coś świeciło się na moim placu. Cały czas patrzyłam się w ten błyszczący punkt. Przybliżyłam dłoń i spojrzałam się. Na moim placu znajdowała się obrączka. Bardzo ładna obrączka. Obrączka ?! Zerwałam się , tak że usiadłam i cały czas oglądałam pierścionek na placu. Jakim cudem mam obrączkę ?! Rozejrzałam się dookoła. To nie jest mój pokój. Gdzie ja do cholery jestem ? Spojrzałam się obok. Zobaczyłam Harry'ego. Wstałam natychmiast z łóżka. Byłam naga. O mój boże. Co ja zrobiłam. Wyrwałam kołdrę i owinęłam się nią, przez co chłopak leżał nagi. No nie powiem ciało ma niesamowite. Umięśnione i wytatuowane. Nie, nie... Nie mogę tak myśleć. Nie wiedziałam co ja mam zrobić. Patrzyłam się cały czas na niego. Chodziłam po całym pokoju. Postanowiłam go obudzić. Wzięłam poduszkę ozdobną i rzuciłam w niego.
- Niall, daj mi spokój - powiedział jeszcze bardziej ochrypłym głosem niż na co dzień. Jego głos jest niesamowity, powiedziałabym nawet, że podniecający.
- Harry, obudź się - powiedziałam. Chłopak odwrócił się tak, że leżał na plecach. Otworzyłam szeroko oczy i zarumieniłam się. Zobaczyłam go w całej okazałości. Nie powinnam patrzeć, więc obróciłam się na bok. Kiedy on usłyszał mój głos obudził się. Spojrzał się na mnie.
-Możesz coś ubrać ? - powiedziałam obrócona. Chłopak spojrzał na mnie, a potem wstał szybko i założył bokserki, które leżały obok łóżka.
- Co ty tu robisz ? - usiadł na łóżku i spojrzał znów na mnie. Odwróciłam się do niego.
- Zobacz na swój palec u prawej dłoni - zobaczył na nią.
- Co to jest ?
- Obrączka Harry, obrączka ...
- Czy my ...
- Tak Harry, jesteśmy małżeństwem.
- Nie, nie, nie. Przecież to nie możliwe - wstał z łóżka i zaczął przeszukiwać swoje rzeczy. Usiadłam owinięta kołdrą na fotelu, który stał na przeciwko łóżka i przyglądałam się chłopakowi. Wyjął nagle jakąś kartkę z marynarki. Zaczął ją czytać.
- Co to jest ?
- Akt zawarcia związku małżeńskiego... - spojrzeliśmy się na siebie przerażeni.
- O mój boże...Cholera co my zrobiliśmy ..- załamałam się. Podparłam dłonie o kolana i schowałam twarz w nie. To nie może być prawda. Nie mogłam tego zrobić. Przecież mam Luck'a. Harry wziął i zadzwonił do kogoś.
- Halo ? Cześć Paul. Słuchaj. Bo mam problem. - przyglądałam się mu uważnie -Wiesz jestem z chłopakami w Las Vegas. No..i poznałem tu pewną dziewczyną - spojrzał się na mnie - bardzo ładną z resztą. No i wiesz.. Nie, nie tylko.. My wzięliśmy ślub. Proszę cię nie krzycz tak bardzo. Tak, wiem co zrobiłem. Ale uwierz mi, że nie pamiętam tego. Tak mam akt ślubu. Tak, jest tu ze mną. No dobra.. okej. - patrzyłam dalej na niego wsłuchując się w jego rozmowę. Rozłączył się - Rozmawiałem właśnie ze swoim menadżerem i powiedziałem mu o wszystkim.
- Masz menadżera ? - spojrzałam zszokowana na niego.
- Tak, jestem w końcu sławnym muzykiem kotku.
- Ooo.. Tego nie wiedziałam . Chłopaki też?
- Tak i jeszcze dwóch, ale zostali ze swoimi dziewczynami w Londynie.
- Aha. No dobra, a co powiedział twój menadżer ?
- Że mamy dziś wracać i masz być po prostu moją żoną. Mamy być szczęśliwi i cieszyć się sobą.
- Co ?! Przecież my się nie znamy. Przecież mam chłopaka - zakryłam dłonią usta. Upss.. Nie powinnam tego mówić, ponieważ nie powiedziałam mu wczoraj o tym. Chyba powinnam o tym wspomnieć.
- Masz chłopaka ? - spojrzał na mnie.
- Tak,-opuściłam głowę.
- To dlaczego wczoraj nic mi o tym nie powiedziałaś ?! - podniósł na mnie głos.
- A co miałam powiedzieć ?! Cześć, jestem Cailin i mam chłopaka. Ale zdradził mnie i chce mu się odegrać. Chcesz sie ze mną przespać ?!- spojrzałam na niego.
- Zrobiłaś to specjalnie ?!
- Nie ! Chyba nie byłabym w stanie tego zrobić Luck'owi.
- Luck ?! Tak ma na imię twój chłoptaś ?!
- Przestań , to nie jest mój chłoptaś !
- A kto kurwa, kto to jest ?! Narzeczony ?! A może mąż ?! Ja jestem teraz twoim mężem, kurwa ja. I to przez ciebie. Bo gdybyś mi powiedziała, że masz chłopaka nie ruszył bym cię.
- Aha. To super ! Wszystko moja wina. Ktoś musiał mi to wczoraj zaproponować ! Sama do tego ołtarza nie poszłam ! - wstałam natychmiast i zaczęłam zbierać swoje rzeczy.
- Gdzie idziesz ?
- Musze pojechać do dziewczyn i im o wszystkim powiedzieć. Z resztą muszę pojechać po swoje rzeczy. Więc jeśli możesz to odwróć się, bo chce się ubrać.
- Przecież i tak już cię widziałem nago ?
- Po prostu się odwróć - chłopak się odwrócił, a ja zaczęłam się ubierać. Kiedy już byłam gotowa. wzięłam swoją torebkę - O której mam tu wrócić ? - spojrzałam się na niego wychodząc z apartamentu.
- Chyba tak za dwie godziny. Zadzwonię do Paul'a i się dowiem, o której mamy samolot.
- Okej - wyszłam i pojechałam windą w dół. Wsiadłam do taksówki, która stała przed hotelem i pojechałam do dziewczyn. Weszłam do pokoju. Dziewczyny siedziały na łóżku i robiły coś na telefonach.
- Cailin ?! Jezu gdzie ty byłaś ?! - rzuciły się na mnie, uśmiechnęłam się delikatnie.
- Myślałyśmy, że zaginęłaś jak w filmie " Kac Vegas " - zaśmiałam się kiedy to Madison powiedziała i zaraz usiadłam na łóżku.
- Dziewczyny muszę wam coś powiedzieć.. - spojrzałam na nie i do moich oczu napłynęły łzy. Opowiedziałam im całą wczorajszą historię. Patrzyły się na mnie, jakby nie dowierzały - No i tak o to jestem mężatką..- pokazałam im dłoń, na której była obrączka.
- Jezuu.. Co ty teraz zrobisz ? - dotknęła mojej dłoni Nicole.
- Nie wiem, aktualnie wracam do niego i wracamy do Londynu. Nie bądźcie na mnie złe. Ale muszę teraz udawać wielce zakochaną żonę. Najlepsze jest to, że o wszystko obwinia mnie. Przecież to nie moja wina - rozpłakałam się. Dziewczyny przytuliły mnie mocno. Potem pomogły mi się spakować. Przebrałam się i przeprosiłam je, że muszą wracać same.
- Trzymaj się. Kiedy przyjedziemy musimy się spotkać.
- Tak, dajcie mi znać kiedy będziecie. - przytuliłam je ostatni raz i wyszłam. Pojechał z powrotem do apartamentu chłopaka. Zapukałam do drzwi.
- Proszę ! - usłyszałam i weszłam . Postawiłam walizkę w przedpokoju i weszłam głębiej. Zobaczyłam leżącą na łóżku dziewczynę. Ubraną w krótką sukienkę i wysokie szpilki. Bawiła się swoimi paznokciami. Nagle za rogu wyszedł Harry i zapinał pasek od spodni.
- Co tu się dzieje ?!
- Co ma się dziać ? - spojrzeliśmy na siebie.
- Wyszłam tylko na półtorej godziny, a ty już zabawiasz się z jakąś laską. Jesteśmy małżeństwem. To zobowiązuje nas do czegoś chyba ,nie ?
- Cailin, ale to nie jest jak myślisz...
- Daj spokój Harry - wzięłam swoją walizkę i wyszłam . Pojechałam na dół do baru. Usiadłam przy nim i zamówiłam sobie sok pomarańczowy. Postanowiłam zadzwonić do mamy.
- Halo ..
- Cześć córciu. Jak tam wakacje ?
- Mamo, muszę ci coś powiedzieć.
- Co się stało ?
- Mamo ja wyszłam tu za mąż.
- Z Luck'iem ?
- Nie, z Harry'm - wytarłam nos i policzki mokre od łez rękawem sweterka.
- Jakim Harry'm ? Cailin, co ty zrobiłaś ?
- Mamo, Harry jest znanym muzykiem...zespołu - zaczęłam się zastanawiać, nie powiedział mi nazwy- Nie wiem jakiego..Zrobiłam głupstwo wiem, ale to wszystko przez Luck'a, który mnie zdradził. Chciałam mu się odegrać - mówiłam zapłakana i jąkałam się - Ale nie wiedziałam, że zrobię coś takiego.. - było mi strasznie przykro - Mamo przepraszam cię .
- Córciu...Będzie dobrze. Uspokój się. Kiedy wracacie ?
- Dziś- znów wycieram policzki.
- Dobrze, nie przejmuj się. Zadzwonimy z tatą do dobrego adwokata i wszystko się wyjaśni.
- Mamo... Ale wszyscy muszą myśleć, że to nie było przez przypadek. Mamy pokazać ludziom, że się kochamy i jesteśmy ze sobą szczęśliwi.
- A niby dlaczego tak ?
- Menadżer Harry'ego tak powiedział. To ze względu na jego popularność.
- Och córciu. W co ty się wkopałaś. Ale pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć.
- Dziękuje mamo. Kocham cię
- Ja ciebie też i już nie płacz. Będzie dobrze - uśmiechnęłam się łagodnie. Rozłączyłam się. Wzięłam łyka soku i spojrzałam na kelnera, który czyścił szklanki. Uśmiechnął się do mnie, a ja go odwzajemniłam.
- Proszę - podał mi chusteczki.
- Dziękuję - wytarłam łzy i oczy. Nagle usłyszłam jego głos. Nie chciałam się zbytnio odrwacać do niego i jechać, ale musiałam. Wytarłam łzy, dopiłam sok i odwróciłam się.
- Cailin, musimy już jechać.
- Domyślam się - wstałam i wzięłam swoją walizkę. Złapał za nią i chciał wziąć ją ode mnie.
- Daj wezmę.
- Poradzę sobie - wyrwałam ją mu i poszłam do przodu. Czekał na nas czarny mercedes. Oddałam walizkę szoferowi i wsiadłam. Zobaczyłam w środku Niall'a i Zayn'a.
- Cześć - przywitali się ze mną.
- Hej - odpowiedziałam . Przysunęłam się do okna i wsadziłam sobie słuchawki do uszu. Puściłam moją playlistę, ale po chwili ją wyłączyłam. Nie mogłam jej teraz słuchać. Jestem wściekła. Harry usiadł zaraz obok mnie. Spojrzał sie na mnie, ale zaraz zajął się rozmową z chłopakami. Grałam w jakieś gry podczas jazdy na lotnisko. Kiedy dotarliśmy chciałam ustawić się w kolejkę do odprawy tak jak wszyscy ludzie. Harry mnie jednak zatrzymał.
- My nie idziemy tam - powiedział - Chodź - poszłam za nim. Weszliśmy przez jakieś inne wejście. Przy odprawie nie było tam w ogóle ludzi. Wyszliśmy z budynku idąc za jednym z pracowników. Poprowadził nas do prywatnego samolotu.
- Tym lecimy ? -spojrzałam na Zayn'a i Niall'a . Harry'ego chciałam ominąć wzrokiem. Nie mogłam patrzeć na niego po tym co zastałam w jego pokoju. Wiedziałam, ze nic dla niego nie znaczę, ale sorry przesadził. Jeszcze niedawno my sie kochaliśmy. Kochaliśmy ?! Nie wiem czy można to tak nazwać. W końcu kochać można sie z miłości, a my po prostu uprawialiśmy seks. Wsiadłam do samolotu i usiadłam na jednym z miejsc obok okna. Uwielbiałam siedzieć tam. Zawsze mogę coś zobaczyć przez nie,coś interesującego, coś czego wcześniej nie widziałam i to mnie kręci. Zapięłam pasy.obok mnie usiadł Niall, a Harry i Zayn'a usiedli na fotelach na przeciwko,ale dalej od nas. Spojrzałam kontem oka na niego. Uśmiechał sie i śmiał. Wyglądał przeuroczo. Te jego dołeczki. Ale przez to co dziś zrobił znienawidziłem go. Wystartowaliśmy. Zaczęłam rozmawiać z Niall'em. Podpytałam sie trochę o ich zespół.
- To wy jesteście The Fuckers ? - spojrzałam na niego zszokowana, nie wiedziałam ze to oni. Nie wiedziałam,że poznałam tak sławnych chłopaków.
- Tak, musisz kiedyś wpaść na nasz koncert, gramy niezłą muzę - uśmiechnął sie .
- Wiem - spojrzałam się na niego .
- Tak ? Jesteś naszą fanką ?
- Niestety nie przepadam za tego rodzajem muzyki, ale z miła chęcią zobaczę wasz koncert. - jeśli Luck sie dowie, że zdradziłam go z jego ulubionym wokalista to mnie chyba zabije.
- Jeśli wkraczać w nasze życie , wiec ze  jest strasznie dużo paparazzi wokół nas, wiec jeśli wysiądziemy,  Trzymaj sie Harry'ego. Pokiwałam  głową i spojrzałam sie za okno. Przez resztę lotu spałam. Byłam tym wszystkim zmęczona. Poczułam po chwili szturchanie.
- Cailin wstawaj już jesteśmy - powiedział Niall. Wstałam. Wzięłam swoje rzeczy. Chciałam już wyjść z samolotu, gdy Harry złapał mnie za rękę.
- Pamiętaj musimy wyglądać na zakochanych i szczęśliwych - spojrzałam na niego.
- Niestety - wyszłam pierwsza z samolotu. Oślepiły mnie trochę blaski fleszy. Ludzi na lotnisku było strasznie dużo. Poczekałam na Harry'ego, który zaraz do mnie dołączył. Złapałam się go i uśmiechnęłam promiennie. Mam nadzieje, żę nikt nie zauważy, że jest to sztuczne. Kiedy przechodziliśmy przez lotnisko, ludzie robili nam zdjęcia. Mnóstwo zdjęć. Trzymałam się bardzo blisko Harry'ego. On mnie obejmował i szliśmy w stronę wyjścia. Tam czekał na nas czarny samochód. Wsiedliśmy tam wszyscy i odjechaliśmy.
- A nasze walizki ?
- Już są w bagażniku.
- Okej.
- Gdzie mam cię odwieźć? - spytał Harry. Spojrzał się mi w oczy i chciał pogłaskać mnie po policzku, ale odsunęłam się.
- Do Lucka... - podałam mu adres do domu mojego chłopaka. Boje się tego powrotu, ale w końcu i tam się o wszystkim dowie.

***********
Przepraszam, że nie dodałam wczoraj, ale jestem chora i zapomniałam. Proszę Was o komentarze i miłego czytania!

czwartek, 12 lutego 2015

Rozdział 7



Przyjechałyśmy na lotnisko. Od razu pobiegłyśmy sprawdzić czy nasz samolot już odleciał. Niestety poleciał bez nas.
- To co robimy ? - spojrzałam na dziewczyny, które siedziały zawiedzione. Byłam zdezorientowana i trochę zła, że nie udało nam się.
- Może zostaniemy tu przez te ostatnie 3 dni ? - powiedziała Madison i oparła się o oparcie krzesła.
- Nie, chcesz zobaczyć Vegas ? Przestań musimy tam polecieć - odezwała się Nicole. Usiadłam obok nich, a brunetka wstała i gdzieś po prostu poszła.
- Gdzie ona poszła ? - spytałam Madi.
- Nie wiem, pewnie do łazienki. Boże po co my poszłyśmy na tą imprezę, mogłyśmy sobie odpuścić ją.
- Masz racje , gdyby nie ona...- nagle przerwała mi Nicole. Stała uśmiechnięta.
- Załatwiłam nam bilety na kolejny lot do Vegas ! - powiedziała to głośniej, przez co my wstałyśmy.
- Lecimy do Vegas ! - krzyknęłam i mocno we trzy się przytuliłyśmy do siebie. Poszłyśmy po bilety, a potem do odprawy. Usiadłyśmy. Czekałyśmy, aż wybije godzina 15:20, bo o tej godzinie mamy lot. Czekając na samolot pochodziłyśmy trochę po sklepach znajdujących się tu. Z resztą zawsze tak robimy. Kupiłyśmy mnóstwo słodyczy, bo zrobiłyśmy się głodne. Jedząc je, usłyszałyśmy, że pasażerowie lotu do Las Vegas są już proszeni. Wiec szybko pobiegłyśmy, aby znów się nie spóźnić.
 Usiadłyśmy na swoich miejscach, zapięłyśmy pasy. Samolot wystartował. Zamówiłyśmy sobie śniadanie, a może raczej obiad. Nie mogę się doczekać, kiedy w końcu zobaczę Vegas. Zawsze chciałam to miasto zobaczyć.  Lot minął nam spokojnie i szybko. Zaraz wylądowaliśmy. Wysiadłyśmy i szybko poszłyśmy po nasze walizki. Wsiadłyśmy do taksówki i pojechałyśmy pod hotel. Może nie był to jeden z najlepszych hoteli, ale przez to nie był aż tak drogi. Poszłyśmy do recepcji i wzięłyśmy klucz do pokoju trzy osobowego. Poszłyśmy szybko do pokoju i zaczęłyśmy się szykować na wieczorną imprezę. Każda z nas wzięła prysznic, a potem wzięłyśmy się za włosy. Wyprostowałam je, bardzo porządnie. Nie chciałam, żeby w trakcie wyjścia mi się zaczęły kręcić, z resztą pewnie nawet nie zwrócę na to uwagi. Pomalowałam sobie mocniej rzęsy, zrobiłam cieniutką kreskę eyeliner'em, a usta pomalowałam matową, różową wchodzącą w bordo szminką i spakowałam ją do torebeczki. Ubrałam się i spojrzałam się w lustrze. Wyglądałam naprawdę ładnie. Usiadłam na łóżku i czekałam na dziewczyny. Była już godzina 19:00. Strasznie długo zajęło mi szykowanie się. Dostałam niespodziewanie jakąś wiadomość od Luck'a. Otworzyłam ją. Znajdował się w niej jakiś filmik. Włączyłam. Na filmiku pokazał mi się Luck, a obok niego była jakaś dziewczyna. Nagle usłyszałam jakiś głos : No Luck, dawaj dawaj. Na co czekasz, pokaż jak całuje się dobre laski w Anglii. Luck uśmiechnął się i zaraz pocałował jaką dziewczynę. Kiedy to zobaczyłam z rąk wypadł mi telefon i przez to się trochę rozbił ekran. Z łazienki wyszły dziewczyny.
- Co się stało ? - spojrzały na mnie przestraszone, ale ja nie wiedziałam co powiedzieć.

Luck

Obudziłem się dość późno. Byłem w domu u kumpla. Przetarłem oczy i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Był tu okropny bałagan. Schowałem twarz w dłonie i zaraz spojrzałem na Max'a, który spał obok mnie. Wziąłem mój telefon, który leżał na szafce nocnej. Zacząłem przeglądać zdjęcia z wczorajszej imprezy. Zacząłem się cicho śmiać z niektórych zdjęć. Impreza była na prawdę udana, chociaż niektórych momentów w ogóle nie pamiętam. Zobaczyłem w mojej galerii zdjęcie Cailin. Tęsknie za nią. Brakuje mi jej. Postanowiłem, więc napisać do niej. Kiedy wszedłem na nasze wiadomości zobaczyłem jakiś filmik. Otworzyłem go i obejrzałem. Kurwa. Co ja do cholery zrobiłem. Chciałem jeszcze jakoś cofnąć to. Może jeszcze nie widziała. Jednak tego szczęścia nie miałem. Zobaczyłem, że odczytała wiadomość. Kurwa. Kurwa. Kurwa.Obejrzałem filmik jeszcze raz i usłyszałem głos Max'a. To on to wysłał. Zacząłem go budzić.
- Max ! Wstawaj ! - powiedziałem głośniej i zacząłem go szarpać.
- Stary, daj mi spokój.
- Kurwa, obudź się !
- Co się stało ? - spojrzał na mnie zaspany.
- Co się kurwa stało ?! Jesteś cholernym debilem. Wysłałeś do Cailin filmik jak całuje się z jakąś laską !
- Japierdole, serio to zrobiłem ?
- Sam zobacz - rzuciłem mu telefon i wstałem z łóżka. Zacząłem chodzić po pokoju, kiedy on ten filmik oglądał.
- O stary, ale masz przechlapane.
- No co ty ? Po co w ogóle kręciłeś ten zasrany filmik.
- Sorry, ale nic nie pamiętam...

Cailin

- No co się stało ? Cailin, odezwij się. - Nicole podeszła do mnie. Wzięła mój telefon i zobaczyła wiadomość. Zrobiła duże oczy i pokazała filmik Madison.
- Co za szuja z niego - do moich oczu zaczęły napływać łzy. Nie spodziewałam się tego po nim. Myślałam, że możemy sobie ufać, że się kochamy...
- Cailin, tylko nie płacz - podeszła do mnie Madison - On nie jest wart tych łez. On nie jest wart ciebie.
- Jak on mógł mi to zrobić..- wreszcie coś z siebie wydusiłam.
- To dupek - dodała Nicole i usunęła filmik z wiadomości. Siedziałyśmy w milczeniu. Nie wiedziałam co mam teraz zrobić.
- Wiesz co powinnaś teraz zrobić ? Odegrać się mu - powiedziała blondynka.
- Tak, dokładnie. Pokazać mu, że nie zasługuje na ciebie - dodała Nicole
- Więc teraz, popraw oczka i wstawaj. Idziemy się zabawić.
- Może macie racje. - wytarłam łzy.
- My zawsze mamy racje - podniosła mnie za ręce brunetka i popchnęła do łazienki, abym poprawiła makijaż. Zastanawiałam się, czy w ogóle dam radę się dobrze bawić. Powinnam. Wyszłyśmy z pokoju i poszłyśmy na postój taksówek. Pojazd zawiózł nas do centrum. Chodziłyśmy i rozglądałyśmy się. To miasto rzeczywiście jest niesamowite. Każdy budynek jest oświetlony, te miniaturowe rzeźby z całego świata robią wrażenie.
- To co chodźmy się zabawić ! - krzyknęła Nicole , a ja się delikatnie uśmiechnęłam - No rozchmurz się, tej nocy na pewno nie zapomnisz - złapały mnie za rękę i poprowadziły do jednego z najlepszych i bardzo drogich barów. Weszłyśmy do środka. Zaniemówiłam. Chyba jeszcze w takim miejscu nie byłam. Usiadłyśmy przy stoliku. Zamówiłyśmy sobie po shot'cie i od razu jakiegoś mocniejszego drinka. Postanowiłyśmy, że kiedy to wypijemy idziemy do jakiegoś klubu, a potem to się zobaczy. Przyniesiono nam zamówienie. Wypiłyśmy szybko shot'a. Zaczęłam się rozglądać. Mój wzrok zatrzymał się na pewnym mężczyźnie. Był ubrany elegancko. Miał dłuższe włosy i lekko kręcone. Miał śliczne dołeczki, które ujawniały się w momencie uśmiechu. Siedział przy stole z dwoma kolegami i pił whisky. Przyglądałam się mu uważnie. W pewnym momencie on spojrzał na mnie. Uśmiechnął się, a ja zarumieniłam się i opuściłam głowę. Spojrzałam na dziewczyny,które namiętnie o czymś rozmawiały. Nie słuchałam ich zbytnio. Moje myśli krążyły wokół tego chłopaka. Zastanawiałam się, czy teraz patrzy na mnie. Strasznie ciągnęło mnie, aby spojrzeć znów na niego, ale nie byłam na tyle odważna, żeby to zrobić. Nagle usłyszałam niski z lekką chrypką głos.
- Dobry wieczór - odwróciłam się i ujrzałam tego chłopaka  z jego kolegami.
- Dobry wieczór - odpowiedziała pewnie Madison.
- Co panie robią w taki wieczór same w Las Vegas ? - spytał cały czas parząc na mnie. Nasze oczy nie mogły się od siebie oderwać. Ma zielone oczy, jak szmaragdy.
- Przyjechałyśmy spędzić miło czas w tym niesamowitym miejscu - odgarnęła włosy Nicole i uśmiechnęła się.
- To prawda jest niesamowite.
- Możemy się do pań przysiąść ? - spytał mulat, który był razem z zielonookim.
- Jasne - przesunęłam się troszkę. Usiadł obok mnie długowłosy chłopak.
- A gdzie nasze maniery chłopaki - spojrzał się na mnie i złapał za moją dłoń - Jestem Harry - musnął delikatnie ją i uśmiechnął się.
- Zayn - powiedział mulat .
- Niall - dodał blondyn. Madison zaczęła zaraz nas przedstawiać. Wieczór zaczął się rozkręcać. Chłopaki naprawdę są świetni. Szczególnie Niall. Przez niego wiele razy płakałam ze śmiechu. Musiałam na chwile wyjść do łazienki. Wstałam, więc i poszłam. Poprawiłam makijaż i zaczęłam się zastanawiać, czy podobam się Harry'emu. Nie.. Nie mogę tak myśleć. Jestem przecież z Luck'em. Wyszłam z pomieszczenia i chciałam wrócić do naszego stolika, kiedy spotkałam Harry'ego.
- Może tak wyrwiemy się stąd ? - spytał i stanął przede mną. Dopiero teraz zobaczyłam jaki on jest wysoki.
- Nie wiem czy powinnam. Co z dziewczynami ? - spojrzałam na roześmiane dziewczyny.
- Dobrze się bawią z chłopakami. No chodź. Jeszcze nie byłaś w Las Vegas. Oprowadzę cię trochę po nim.
- No dobrze - powiedziałam niepewnie i uśmiechnęłam się łagodnie. Wyszliśmy z lokalu. Chłopak złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę wypożyczali skuterów. Wziął jeden. Usiadłam za nim i mocno objęłam w pasie. Jechaliśmy przez centrum, pokazywał mi różne miejsca, a przy każdej z miniaturowej budowli robił mi zdjęcia. Odstawił skuter i poszliśmy. Trzymał mnie za rękę.
- Pokaże ci coś jeszcze - szliśmy i rozmawialiśmy. Opowiadaliśmy nawzajem o sobie.
- Gdzie mieszkasz ? - spytał.
- W Londynie, a ty ?
- Też - uśmiechnął się promiennie - To dziwne, że niespotkałem jeszcze ciebie. A co robisz w życiu zawodowym ?
- W sumię to skończyłam szkołę średnią..
- To zaraz studia ?
- Tak - uśmiechnęłam się do niego delikatnie.
- A na jaki profil ?
- Tego jeszcze nie wiem. Muszę wszystko przemyśleć.
- Tak, to jest ważne..- konynułowaliśmy rozmowę, lecz ominęłam tylko temat Luck'a. Nie chciałam sobie niszczyć wieczoru. W pewnym momencie Harry puścił moją dłoń, podbiegł kawałek i chciał dotknąć oświetlonego obudowania nad nami. Skoczył i dotknął. Zaśmiałam się i zaczęłam klaskać.
- Teraz ty - powiedział.
- No co ty, nie dam rady. Jestem za niska.
- Spróbuj - zaśmiałam się cicho i podbiegłam kawałek, a kiedy podskoczyłam poczułam na swoich biodrach jego ręce. Podniósł mnie do góry tak, że dotknęłam. Zaczęłam się śmiać. Kiedy mnie postawił przytuliłam się do niego. Szliśmy dalej, poszliśmy na oświetlony plac. Słychać tam było różną muzykę, ponieważ wokół nas było strasznie dużo klubów. Chłopak zaczął tańczyć. Zaczęłam się śmiać.
- No chodź, zatańcz.
- Nieee.. Ja nie umiem tańczyć.
- No chodź - złapał mnie za rękę i zaczął ze mną tańczyć. Poruszał się szybko do rytmu piosenki. Cały czas się śmiałam w jego objęciach. Nagle zwolnił i poruszaliśmy się wolno. Przytuleni do siebie. Podniosłam głowę i spojrzałam się w jego oczy. Zbliżył do mnie swoją twarz i musnął delikatnie moje usta. Uśmiechnęłam się łagodnie, ale zaraz opuściłam głowę.
- Chodź. Musimy iść do casino. Może przyniesiesz mi szczęście - znów się zaśmiałam. Ten chłopak jest niesamowity. Usiedliśmy przy stoliku z jakąś grą. Nie wiedziałam o co w tym kompletnie chodzi. Harry zamówił nam po drinku. No i zaczęliśmy grać. Na początku coś nam nie szło. Ale po jakimś czasie zaczęliśmy wygrywać. Szło nam znacznie lepiej. Przez co też piliśmy więcej drinków. W końcu doszło chyba do tego, że się upiliśmy, ale mniej więcej ogarniałam co się dzieje. Stałam się w tym momencie bardziej odważna. A kiedy patrzyłam na Hazze czułam niesamowite uczucie. Chłopak co chwile składam na moich ustach czuły pocałunek.

- Przynosisz mi szczęście skarbie - szepnął do mnie na ucho. Zarumieniłam się i opuściłam troszkę głowę. Jednak nie jestem aż tak odważna i pewna siebie jak myślałam. Ten chłopak mnie onieśmiela - Wyjdź za mnie - powiedział, a ja osłupiałam. Spojrzałam się na niego. Przygryzał dolną wargę i cały czas patrzył w moje oczy. Pokiwałam głową, zgadzając się na to.
- Naprawdę ? - spojrzał na mnie.
- Chyba tak - uśmiechnęłam sie promiennie. Przytulił mnie mocno. Zabrał żetony. Złapał mnie za rękę i poszliśmy do kasy. Odebrał wygrane pieniądze i schował je. Trzymał mnie mocno za rękę. Poszliśmy do specjalnego miejsca, w którym bierze się szybki ślub. Po drodze na to miejsce Harry kupił obrączki. Byliśmy pijani. Nie byłam pewna tego co robię. Nie chciałam myśleć zbytnio o tym, żyłam po prostu chwilą..
No i wzięliśmy ślub. Szczęśliwi, zamówiliśmy taksówkę i pojechaliśmy do hotelu, w którym był zakwaterowany Harry. Jadąc windą do jego pokoju, nie mogliśmy się oderwać od siebie. Cały czas całowaliśmy się. Kiedy weszliśmy do pokoju, zaczęliśmy się pomału rozbierać i kiedy położyliśmy się na wielkim łóżku urwał mi się film...

*****************
Hej ;D Dziś premiera Grey'a. Strsznie się ciesze i o 19;00 idę z Camille, dlatego dodaję z samego rana. Mam nadzieję, że rozdział, który był trochę wyczekiwany podoba wam się <3

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 6

No i znów wylądowałyśmy. Te ostatnie trzy dni strasznie szybko minęły, nie chciałam tego. Wzięłyśmy swoje walizki i wzięłyśmy taksówkę, tym razem nie pojechałyśmy do hotelu lecz do małego domku nad plażą. Podjechałyśmy na miejsce. Nasz domek był takim standardowym domkiem w Kalifornii. Był cały biały i miał dużo okien. Weszłyśmy do środka i szybko zajmowałyśmy swoje łóżka, oczywiście na moje szczęście trafiło mi się najmniejsze. No cóż, jakoś dam radę, plus jest taki że mam naprzeciwko telewizor. Postawiłam walizkę obok łóżka i rozpakowałam się trochę. Oczywiście niedługo potem poszłyśmy zwiedzać miasto, pojechałyśmy zobaczyć znak Hollywood i wiele innych ciekawych miejsc. Byłyśmy też zrobić jakieś zakupy do domku no i rzecz jasna kupić sobie jakieś ubrania. Do domu wróciłyśmy wieczorem, ale byłyśmy tak zmęczone, że od razu poszłyśmy spać. Rano obudziły mnie promienie słoneczne, wyszłam z pokoju na ganek i postanowiłam zrobić nam śniadanie.
 - Dziewczyny, wstawajcie, nie warto marnować takiego dnia, zrobiłam nawet dla nas śniadanie - oznajmiłam to trochę głośniej, ale one nic, nawet nie drgnęły, więc rzuciłam się na ich łóżko krzycząc głośno - Wstawać ! - nie spodziewałam się jednak takiego efektu, dziewczyny tak się przestraszyły, że spadły z łóżka. Śmiałam się strasznie głośno, szkoda, że tego ktoś nie nagrywał, bo chciałabym to zobaczyć jeszcze raz.
- Ty zwariowałaś ?! - krzyknęła Madison.
- Budziłam was, ale to nie moja wina, że wy jesteście takie śpiochy.
- O co chodzi ?
- Zrobiłam śniadanie, no i zaraz chodźmy na plaże. Zobaczcie jaki śliczny dzień - odsłoniłam żaluzje.
- No dobrze - wstała Nicole, a zaraz po niej Madi. Poszłyśmy we rujkę na ganek i zjadłyśmy śniadanie. Posprzątałyśmy po nim i zaczęłyśmy się szykować na plażę. Wyszłyśmy i zajęłyśmy najlepsze miejsce na plaży i niedaleko naszego domku. Rozłożyłyśmy ręczniki, posmarowałyśmy się olejkami i zaczęłyśmy się opalać. Po jakiś czasie jednak znudziło się nam to, więc poszłyśmy do wody. Zaczęłyśmy się chlapać i wygłupiać, jak za dawnych lat, kiedy byłyśmy małe. Popływałyśmy i pośmiałyśmy się. Po tym wróciłyśmy na ręczniki i zaczęłyśmy się opalać. Obok nas przeszła jakaś grupka chłopaków.
- No no, ale ciacha idą - wszystkie spojrzałyśmy się od razu na nich.
- Madison odpuść sobie i taki ich nie poznasz. - powiedziała Nicole, a ja się zaśmiała.
- Ahhh... Masz racje - położyła się i kontynuowałyśmy nasz opalanie.
- Możecie uwierzyć, że jutro już Vegas ? - odwróciła się na bok brunetka i spojrzała na nas.
- Nie.. To tak strasznie szybko minęło, niedługo będziemy wracać do domu.
- Zmienimy temat, bo niedobrze mi się robi jak to.. - nagle Madison przerwała uderzając w nas piłka od siatkówki. Przestraszyłyśmy się, ale zaraz zaczęłyśmy się rozglądać czyja ona może być. Nagle podbiegł jeden z chłopaków z tamtej grupki.
- Hej, sorry. Kolega się trochę zamachnął - zaśmiał się chłopak, a Nicole podała  mu piłkę i dodała.
- Nic się nie stało - uśmiechnęła się promiennie. Obserwowałam oby dwie jak reagowały. Madison była cała czerwona i siedziała jak jakaś afrodyta, a Nicole trzęsły się strasznie ręce. Śmiać mi się strasznie chciało, kiedy patrzyłam na nie.
- Tak w ogóle to jestem Dave.
- Cailin - podałam mu rękę .
- Nicole - powtórzyła po mnie i Madi też.
- Madison - uśmiechnęła się delikatnie.
- Słuchajcie, dziś mój kolega Mike robi domówkę u siebie w domu na plaży. Zbieramy ludzi, więc jeśli chcecie to wpadajcie.
- Jasne - powiedziała zbyt głośnio Madison przez co to wydawało się dziwne.Spojrzeliśmy się w tedy wszyscy na nią. Ach ta moja blondynka, kochana blondynka.
- A jak znajdziemy ten dom ? - zapytałam ciekawa.
- Pójdziecie wzdłuż plaży - pokazuje nam ręką - I zobaczycie duży biały dom z granatowym dachem, jest tylko jeden taki tu, więc nie będzie problemu ze znalezieniem go.
- Okej - wyprzedziła przed odpowiedział Madi Nicole.
- To do zobaczenia, dziś wieczorem - chciał odejść, ale się zaraz wrócił - A bym zapomniał impreza jest na 21;30 - uśmiechnął się i jeszcze raz pożegnał. Odszedł. Zanim zdążyłam się położyć Madi już zaczęła rozmyślać w co ma się ubrać, wypytywała nas czy spodoba się temu chłopakowi . Posiedziałyśmy jeszcze trochę, ale zgłodniałyśmy, więc wróciłyśmy do domu. Przygotowałyśmy wspólnie obiad i zjadłyśmy go. Tak bardzo się najadłyśmy, że zrobiłyśmy się senne, więc położyłyśmy się do łóżek. Zaraz usnęłyśmy. Ale przed tym nasza Madison, która bardzo cieszyła się na tą imprezę, nastawiła budzik na 19:00, abyśmy miały jeszcze czas na wyszykowanie się.
 Obudził nas budzik. Wszystkie trzy zerwałyśmy się i zaczęłyśmy wymyślać w co się ubrać. Pożyczałyśmy sobie rzeczy tworząc różne kreacje. Jako pierwsza skończyłam ja wybierać, więc poszłam pod prysznic, uczesałam się i umalowałam. Kiedy wyszłam moje dziewczyny nadal biegały jak wariatki, bo " przecież one muszą wyglądać idealnie ". Zaśmiałam się i powiedziałam im, że idę zadzwonić do Lucka. Wyszłam na taras i usiadłam na jednym z krzeseł, wybrałam jego numer, który znam na pamięć. Był sygnał, ale nie odbierał. Może już śpi ? A ja go budzę niepotrzebnie.. Powiem mu najwyżej jutro o dzisiejszej imprezie. Weszłam z powrotem do domu, a tam moje dziewczynki były już prawie gotowe. Więc kiedy się już ubrały, wyszłyśmy i poszłyśmy plażą do domu, nowo poznanego kolegi. Rzeczywiście dom był duży i bardzo ładny. Słychać z niego było głośną muzykę i przez okna było widać masę ludzi. Podeszłyśmy i zapukałyśmy do drzwi. Otworzył nam Dave.
- O hej - wpuścił nas do środka i przywitał gorącym uściskiem. Weszłyśmy do środka. Czuj już było w powietrzu zapach fajek i alkoholu. Przywitałyśmy się też gospodarzem. Zaczęłyśmy się bawić. Najpierw wzięłyśmy drinka, a potem ruszyłyśmy na parkiet.Tańczyłyśmy sobie we trójkę czasem Dave lub jakiś jego kolega dołączał do nas, mimo tego, że było trudno się dostać, bo wokół nas tańczyło mnóstwo ludzi. Po jakiś czasie zmęczyłyśmy się, więc usiadłyśmy i zaczęłyśmy rozmawiać. Dosiadło się do nas trzech chłopaków w tym Dave. Przedstawił nam ich. Był to Josh i Tom. Na początku było wszystko okej, ale po chwili dziewczyny zaczęły kleić się do chłopków. Przyglądałam się tylko temu i łagodnie uśmiechałam. Ale w tym czasie Dave, zaczął coś do mnie mówić.
- Słucham ? - spojrzałam na niego. Zamyśliłam się.
- Mówiłem, że jesteś naprawdę ładną dziewczyną. Najładniejszą jaką tu widziałem - szepnął mi na ucho. Spojrzałam się na niego i podziękowałam. Piłam swojego drinka, kiedy Dave zaczął się do mnie nachylać do pocałunku, ale go odepchnęłam.
- Sorry, ale nie - spojrzałam się na niego.
- No jeśli nie chcesz, ale uwierz mi, że jestem w tym dobry - zaśmiałam się cicho i dopiłam drinka. Dziewczyny nie zwracały nawet na mnie uwagi, były zajęte sowimi nowymi kolegami. - Musze zajarać, pójdziesz ze mną ? - spytał mnie chłopak, a ja przytknęłam. Kiedy jestem z Luck'iem na jakieś imprezie on się zawsze o to mnie pyta. Trochę mi go brakuje, jednak ta rozłąka robi swoje. Wstałam i poszłam za chłopakiem na taras. Byliśmy sami. Odpalił papierosa i chciał mnie poczęstować.
- Nie palę, dzięki - uśmiechnęłam się łagodnie i zerknęłam na dziewczyny, a potem odwróciłam się i spojrzałam się daleko w morze, zastanawiając się co robi teraz Luck. Czy tęskni za mną i dlaczego nie odbierał ode mnie. Z rozmyśleń wyrwał mnie głos chłopaka stojącego obok mnie.
- Czemu was tu wcześniej nie widziałem? - spytał i zaciągnął się fajką, powoli wypuszczając dym z ust.
- Przyjechałyśmy tu wczoraj - uśmiechnęłam się do niego.
- A na jak długo zostajecie ?
- Jutro już wyjeżdżamy.
- Czemu ? Nie podoba wam się tu ?
- Jest cudownie, ale jesteśmy trochę objazdowo. Jutro lecimy do Las Vegas.
- Aha, byłem tam.
- I co fajnie ?
- No...Ciekawie - zaśmiał się cicho. Skończył palić papierosa - Może jednak zostaniecie tu jeszcze trochę, pokaże wam ciekawe miejsca - Dave stanął za mną i mnie objął, zaczął muskać moją szyję.
- Dave, co ty wyprawiasz - od razu go odepchnęłam - Powiedziałam, że nie - spojrzałam się na niego.
- Może jednak się skusisz - zbliżył twarz, ale powstrzymałam go znów.
- Dave mam chłopaka...
- Oj sorry, trzeba było tak od razu. Nie wiedziałem. Boże jak mi jest teraz głupio - odsunął się i stanął obok chowając twarz w dłonie.
- Nie przejmuj się..- uśmiechnęłam się promiennie - Wracajmy do środka, muszę pilnować dziewczyny. Około godziny 2:00 Dave z kolegami odprowadził nas do domu. Było mu strasznie głupio i jeszcze raz mnie przepraszał.
- Jeśli będziecie tu jeszcze kiedyś to daj znać- podał mi swój numer.
- Jasne. Dzięki za zaproszenie. Impreza był super. Musimy już iść jutro mamy samolot - pożegnałyśmy się i weszłyśmy do naszego domku. Przebrałyśmy się i położyłyśmy spać.
  Rano obudziłam się jak zwykle pierwsza. Rozciągnęłam się i przetarłam oczy. Spojrzałam na zegarek. Było godzina 12:30. Położyłam się z powrotem, ale dopiero w tedy się zorientowałam.
- Dziewczyny ! - krzyknęłam i od razu się obudziły. Spojrzały się na mnie - Nasz samolot do Vegas już wystartował, jest 12:30. - spojrzałyśmy na siebie przerażone i zaczęłyśmy się szybko pakować. Chciałyśmy jak najszybciej dotrzeć na lotnisko, bo spóźniłyśmy się pół godziny...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Hej, hej, hej! Wiem, że oczekujecie na pojawienie się na Harry'ego, ale troszeczkę cierpliwości... Już naprawdę niedługo, obiecuję! Miłego czytania! xx.