piątek, 27 marca 2015

Rozdział 13

Całą noc nie przespałem, nie mogłem spać. Cały czas śnił mi się ten cholery koszmar. Męczy mnie on. Co jakiś czas śni mi się to, ale teraz zdaża mi się to coraz częściej. Przetarłem oczy i spojrzałem na zegarek była 7:00. Wstałem i wyciągnąłem z garderoby ubrania. Poszedłem do łazienki wziąłem prysznic i ubrałem sie. Ogoliłem i poprawiłem włosy. Wyszedłem i natknąłem sie na Cailin.
- Hej - powiedziałem cicho.
- Cześć, nie śpisz już ? - powiedziała zaspanym głosem i lekko ziewła. 
- Nie mogę spać .

Cailin 

Spojrzałam się na niego. Przetarłam twarz i poprawiłam swoją piżamę. 
- Czemu nie możesz spać ? - co go tak męczy, że nie może spokojnie przespać nocy. Czy zdaża mu się to często ? 
- Nie wiem, chyba tak po prostu. 
- Oh.. No dobrze - przepuścił mnie i poszłam do łazienki. Skorzystałam z toalety i wróciłam z powrotem do salonu, gdzie spałam. Zobaczyłam Harry'ego. Stał na balkonie i palił papierosa. Podeszłam do niego.
- Długo palisz ? - stanęłam obok niego i spojrzalam się przed siebie na wschodzące słońce. 
- Od paru lat, ale nie jestem nałogowcem. Po prostu czasem mam potrzebę zapalenia. 
- Tak jak teraz ? - spojrzał w moje oczy i przyglądał się mojej twarzy. 
- Tak.
- Coś cię trapi ? - przez chwile milczał. Patrzył sie przed siebie i tylko zaciągał sie papierosem - Harry ? - dotknęłam jego ramienia.
- Nie nic - zgasił papierosa i wyszedł z balkonu. Westchnęłam i poszłam za nim. Usiadłam na fotelu. Chłopak poszedł do swojego gabinetu. 
- Nie przejmuj sie. Czasem jest zamknięty w sobie, mimo tego ze czuje sie taki pewny siebie - powiedziała pani Sam. Podeszłam do barku i usiadłam na hokerze. 
- Rozumiem...
- Na co masz ochotę ? Moze zjesz owsiankę?
- Jasne - uśmiechnęłam sie promiennie. 

Leżałam i trochę się nudziłam, nie miałam za wiele roboty teraz. W sumie dziewczyny do mnie nie dzwoniły. Wybrałam numer Nicolę. Po dwóch sygnałach odebrała. 
- Hej Nicole - powitałem ją radośnie.
- Cześć Cailin, jak tam ? 
- Dobrze, a u was ? Kiedy wracacie ? Miałyście do mnie zadzwonić jak wrócicie, a tu żadnego telefonu. Zaczęłam się martwić. 
- Bardzio dobrze. Wiesz w sumie to nie wiem kiedy wrócimy. 
- Jak to ? 
- Zostajemy puki co w Los Angeles. Zadzwonił do nas Dave i zaproponował, abyśmy przyjechały do nich na jakiś czas. Był lekko smutny, że ciebie już nie ma. 
- Oj przestań, dobrze wie że mam chłopaka.. Yyy.. Znaczy nie mam chłopaka, no znaczy zerwałem z Luck'em, ale jest Harry. 
- Zerwałaś z Luck'em ? 
- Tak, uderzył mnie i wyzwał. Wiesz nie chce go znać. Nie spodziewałam sie po nim czegoś takiego. Po prostu stał sie innym człowiekiem - zrobiło mi sie smutno. W sumie brakowało mi mojego starego Luck'a. 
- Co za łajdak, jak on mógł ci coś takiego zrobić? Boże ... Ale w sumie masz teraz Harry'ego. Widziałam was w gazecie. Fajnie razem wyglądacie . 
- Przestań - zaśmiałam sie cicho. Właśnie Harry przyszedł i zaczął coś kręcić sie po kuchni. 
- A te zdjęcia jak niósł cię do samochodu, a ty byłaś w niego taka wtulona. Przesłodkie. 
- Nie widziałam ich - cały czas przyglądałam sie chłopakowi. Zachowywał sie podejrzanie. Co chwile zerkał na mnie i coś szeptał pod nosem. Był jakby trochę zdenerwowany.
- To musisz zobaczyć krążą po całym necie. Dobra wiesz Cail muszę kończyć , obiecuje ci ze jak wrócimy z Madi to spotkamy sie z tobą. 
- Okej, ale odezwijcie sie czasem do mnie. Brakuje mi was. 
- Ty nam też. Jasne. Kochamy cię mocno - krzyknęła oby dwie i sie rozłaczyłam. Od razy zaczęłam szukać tych zdjeć po internecie. Nie było trudno. Bo były wszędzie. Rzeczywiście słodkie są, ale ja nawet tego nie pamietam. Uśmiechnęłam sie, a Harry dalej sie kręcił, chyba nie wiedział co ze soba zrobić. Zaczęło mnie to już trochę denerwować. 
- Harry, o co ci chodzi ? - spojrzalam na niego. 
- Mi ? - spojrzał na mnie. 
- Nie, to ja kręcę sie po salonie i kuchni jak jakaś zakręcona. O co chodzi ? 
- Wiesz Cailin - usiadł obok mnie - Jest taka ładna pogoda. Może - podrapał sie po głowie - może chciałabyś pójść sie przejść ? Znam super butkę z mrożonym jogurtem. Co ty na to ? - spojrzalam sie na niego i zaśmiałam sie. Uderzyłam go poduszką - Ała, a to za co? - spojrzał sie na mnie. 
- Nie mogłeś mnie po prostu spytać ? Oj Harry. Jasne, że pójdę. Tylko sie ubiorę - usmiechnelam sie i pobiegłam do garderoby. Narzuciłam na siebie ubrania i wróciłam do niego - Gotowa, możemy iść - Chłopak wstał, zamknął dom i razem poszliśmy do parku. Złapaliśmy sie za ręce i szliśmy przed siebie. Rzeczywiście była bardzo ładna pogoda, aż chciało sie żyć. Szłam cały czas uśmiechnięta. Hazz cały czas opowiadał mi rożne rzeczy, które działy sie podczas trasy. 
- No ale Niall nie chciał sie przyznć do tego, że to on zjadł to czekoladowe ciasto. Jednak zdradziła go brudna buzia od czekolady - śmialiśmy się cały czas. Co jakiś czas podchodzili fani i robili sobie zdjęcia z chłopakiem i pytali sie czy na prawdę jestesmy małżeństwem. Harry w tedy spoglądał na mnie i uśmiechał sie, po czym pokazywał im moja i jego obrączkę. Idziemy dalej przytuleni do siebie. 
- Musze zadzwonić do rodziców...Za każdym razem kiedy włączam moją komórkę boje się,że znów znajdę tam SMS od Luck'a. 
- Powinnaś zmienić numer - oznajmił Harry i musnął moją skroń. Spojrzałam na niego zdezorientowana jego pocałunkiem, ale chyba robi to dla uwiarygodnienia naszego "małżeństwa". 
- Wiem, ale ile to będzie roboty. Bede musiała wysłać innym moje numery. 
- Oj przestań, to przecież chwila. Dziś kupimy ci nowy numer i zaczniesz tak jakby nowe życie - uśmiechnął sie do mnie. 
- Może masz racje. 
- Ja zawsze mam racje - zaśmiałam sie i delikatnie go uderzyłam w ramie na co on też się zaśmiał. Podeszliśmy do butki z mrożonym jogurtem. Wzięliśmy po kubeczku i poszliśmy usiąść na ławce, która stała troche dalej od butki. Zaczęliśmy jeść. Rzeczywiście był bardzo dobry. 
- Kiedy ostatnio jadłem ten jogurt był ze mną Louis, który cały się nim ubrudził. Najwyraźniej jem zawsze go z brudasami - spojrzał na mnie i uśmiechnął sie zadziornie. 
- Czy ja jestem brudna ? - spojrzalam na swoje ubrania, ale były czyste. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Nagle Harry wziął troche jogurtu na palec i pobrudził mój nos, policzek i usta. 
- Ej ! - krzyknęłam i zaraz zaśmialiśmy się. 
- Teraz jesteś brudna. Ale spokojnie wytrze ci to, nie chcę żebyś miała miano brudasa, tak jak Louis - nachylił się i zaczął całować mój nos i policzek zlizując mi jogurt ze skóry. Spojrzał sie na mnie nachylił się i pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek i dotknęłam jego policzek jedną dłonią. Po chwili odsunęliśmy sie od siebie, zarumieniłam sie i kontunułowałam jedzenie mojego jogurtu.
- Wiesz, że ten pocałunek to ze względu na Paul'a - spojrzalam na niego. 
- Mhymm.. Taaa..Jasne. Przyznaj, że po prostu nie możesz mi się oprzeć - zaśmialiśmy sie, a ja znów delikatnie uderzyłam go w ramie, a on mnie objął i do siebie mocno przytulił. Kiedy zjedliśmy chłopak zabrał mnie do sklepu Apple. 
- Po co my tu przyszliśmy ? - trzymałam go za rękę idąc obok niego. 
- Trzeba ci zmienić numer. 
- No tak, ale.. - przerwał mi. 
- To przy okazji zmienimy ci telefon. 
- Jest mi nie potrzebny, przecież mam dobry. 
- No tak, ale możesz mieć lepszy. 
- Harry...szkoda mi pieniędzy na nowy telefon. - spojrzalam na niego kiedy już staliśmy przy telefonach. 
- Ale kto powiedział, że ty będziesz sobie kupować ? 
- Nie, Harry ja go od ciebie nie przyjmę. - zaczęłam kręcić głowa. 
- Który ci sie podoba ?
- Harry, proszę cię. 
- Dobrze złoty. Poczekaj tu zaraz wrócę. 
- Harry... - odwrócił sie do mnie i wysłał mi buziaczka. Zaśmiałam sie cicho i zakryliśmy twarz dłońmi. Zaraz wrócił do mnie i trzymał reklamówkę z nowa karta i nowym telefonem. 
- Prosze - uśmiechnął sie. 
- Dziekuje, ale nie powinnam tego przyjmować. 
- Jesteś moją żoną. Żony muszą być rozpieszczane przez swoich męży - uśmiechnelam sie i spojrzalam na niego - No, a teraz za podziękowanie, chce całusa - stanęłam lekko na palcach i chciałam musnąć jego policzek, kiedy chłopak nagle odwrócił twarz i pocałował mnie. Kiedy odsunęliśmy sie od siebie, zaśmiałam sie. Wróciliśmy do domu przytuleni do siebie. Zrobiło sie już ciemniej, a ja trochę zgłodniałam...

******************
Hej... Jak się trzymacie ? Czy wam też jest tak ciężko się z tym wszystkim pogodzić ? Bo ja nadal sobie tego wszystkiego nie mogę wyobrazić. Każdego dnia budzę się z myślą, że to był tylko koszmar...Ale nie to jest żeczywistość i muszę się z tym pogodzić. Mówią, że czas leczy rany..Mam nadzieję, żę to prawda, bo puki co nic się u mnie nie zmieniło...Miłego weekendu i czytania 

4 komentarze:

  1. KOCHAM DAWIDA OGRODNIKA<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam motylki w brzuchu! On jest cudowny, żądam więcej takich rozdziałów. One naprawdę poprawiają humor szczególnie w takich chwilach ♥
    Uwierz mi ja przepłakałam wczoraj ponad 2 godziny, na biurku było pełno chusteczek i łez, a w tle rozbrzmiewały się nuty "Strong". Do tego potem moje oczy niemiłosiernie piekły. Jednak, czy łzy coś zdziałają?

    OdpowiedzUsuń